Gortat znów przydatny w Magic

Marcin Gortat zdobył 2 punkty i miał 7 zbiórek w zwycięskim meczu Orlando Magic z Washington Wizards. Gospodarze zwyciężyli 89:80.

Gortat utrzymuje pozycję w Magic ?

Magic byli zdecydowanym faworytem - grający wciąż bez kontuzjowanego gwiazdora Gilberta Arenasa Wizards zawodzą. We wtorkowym meczu w Orlando od początku zanosiło się na ich wyraźną porażkę.

Pierwszą, bardzo ofensywną kwartę, Magic wygrali 30:24. Właśnie w tym okresie swoje jedyne punkty zdobył Gortat, który obecność zaznaczył tuż po wejściu na parkiet - zebrał piłkę w obronie, a po chwili jedną ręką dobił w ataku niecelny rzut Jameera Nelsona. Magic powiększyli przewagę, ale Polak szybko wrócił na ławkę zastąpiony przez Dwighta Howarda.

Druga kwarta to popis defensywy gospodarzy - Wizards w ciągu 12 minut zdołali zdobyć tylko 6 punktów. Dobra rotacja w defensywie dawała Magic seryjne przechwyty i nawet dwa niewykorzystane kontrataki z rzędu nie przeszkodziły zespołowi Gortata w powiększaniu przewagi. Gospodarzom zdarzały się też proste pomyłki w ataku pozycyjnym, ale Wizards grali jeszcze gorzej - w połowie drugiej kwarty było już 41:28.

Trener Stan van Gundy wprowadził wówczas na boisku Polaka - środkowy z Łodzi znów zaczął od zbiórki w obronie, a potem skutecznie walczył na tablicy w ataku. Jednak przy próbie dobitki Gortat wykonał nieporadny obrót i piłka wypadła mu z rąk. Po chwili Polak zrehabilitował się jednak w obronie blokując rzut rezerwowego środkowego Wizards Andray'a Blatche'a.

Gortat nie popełniał błędów w obronie, a pilnowani przez niego zawodnicy punktów nie zdobywali. Ale znów dość szybko na parkiet wrócił Howard i Magic powiększyli przewagę. Do przerwy prowadzili 46:30.

Po przerwie Wizards mieli niezły moment, kiedy wykonali dwie trzypunktowe akcje z rzędu, ale w obronie nie potrafili zatrzymać Howarda. Środkowy gospodarzy niszczył obręcz, bo goście przeważnie zostawiali go bez obrony - tak, jak po rzucie za trzy Rasharda Lewisa, kiedy piłka odbiła się od obręczy i oddalała się od kosza prostopadle do linii końcowej, a Howard wyskoczył w tempo i z impetem wsadził ją w obręcz.

W zespole gości w dobry rytm wszedł jednak wreszcie Caron Butler i po jego akcjach zrobiło się 59:50 dla Magic. Po chwili gospodarze prowadzili już tylko 62:56, ale wówczas dał o sobie znać wszechstronny Hedo Turkoglu - trafił za trzy, potem z wejścia pod kosz. Na boisko wszedł Gortat, który zebrał piłkę w obronie, a Turkoglu znów trafił za trzy. W ostatniej akcji kwarty trzy punkty zdobył jednak także Butler.

Czwartą część Gortat rozpoczął na parkiecie i miał bardzo dobry moment - najpierw w ataku pozycyjnym znalazł po drugiej stronie parkietu niepilnowanego J.J. Redicka, który trafił za trzy na 75:63 (ciekawe, że w oficjalnych statystykach NBA tej ewidentnej asysty Polakowi nie zaliczono), a potem potężnie zablokował Blatche'a - piłka wyleciała na aut. Gortat robił sporo zamieszania w obronie, przeszkadzał rywalom wyciągniętymi rękami i zebrał dwie piłki. Ale na parkiet wrócił Howard.

Po drugiej stronie szalał jednak Butler - po serii jego rzutów było już tylko 83:80 dla Magic, ale wówczas punkty z wejścia zdobył Nelson, a po chwili dwa rzuty wolne wykorzystał Howard. Ostatecznie Magic wygrali 89:80.

Gortat w sumie spędził na parkiecie 10 minut bez dwóch sekund - 2 punkty (1/2 z gry) i 7 zbiórek (5 w obronie) dopełniły 2 bloki i asysta, której nie zaliczono. Polak tradycyjnie był pewnym punktem w obronie i trzecioplanowym graczem ataku -stawiał sporo zasłon, ale nawet specjalnie nie ustawiał się po piłkę. Podań praktycznie nie dostawał, a rzuty oddawał tylko po zbiórkach.

Inny podkoszowy rezerwowy Tony Battie grał aż 27 minut i zdobył 8 punktów - jego koledzy znajdowali częściej, ale Battie grał dalej od kosza niż Gortat. Polak od kilku spotkań jest tylko i wyłącznie zmiennikiem Howarda na środku.

Magic byli osłabieni brakiem dwóch najlepszych rzucających - Mickaela Pietrusa i Keitha Bogansa (obaj kontuzjowani). W związku z tym w pierwszej piątce zadebiutował pierwszoroczniak Courtney Lee, a szansę gry już w drugiej kwarcie otrzymał Redick. Obaj grali nieźle.

Najwięcej punktów dla Magic zdobył Turkoglu (22, a także 5 zbiórek i 7 asyst). 15 punktów i 16 zbiórek dodał Howard. Dla Wizards 29 punktów zdobył Butler.

Orlando Magic z bilansem 27-8 wciąż są w ścisłej czołówce Konferencji Wschodniej - lepsi są tylko Cleveland Cavaliers i Boston Celtics.

Zdjęcia, wywiady artykuły - wszystko o Gortacie znajdziesz tu ? ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.