Kontrowersyjna reklama australijskiej ligi koszykarzy. "Stąpanie po polu minowym rasizmu"

Kanał 10, jedna z trzech największych komercyjnych stacji telewizyjnych w Australii, od dwóch tygodni prezentuje reklamę koszykarskiej NBL, która wzbudza kontrowersje wśród czarnych koszykarzy. - Stawia nas w złym świetle - mówi były gwiazdor NBL Darryl McDonald.

Zobacz reklamę na Z Czuba.tv ?

Reklama ligi ma przypomnieć Australijczykom o NBL, która wraca do otwartej telewizji. W kilkudziesięciosekundowym klipie ligowi koszykarze, którzy nieoczekiwanie pojawiają się na dziecięcych urodzinach, biegają po domu podając sobie piłki i wprawiając w popłoch gości.

W ostatniej scenie Taj McCullough z Sydney Kings - jedyny czarny koszykarz w reklamie - wskakuje do łóżka między kobietę i mężczyznę i zaczyna przymilać się do pani domu.

Kilku znanych czarnych koszykarzy wyraziło oburzenie reklamą na ostatnim spotkaniu Galerii Sław NBL w Melbourne. - To stawia w złym świetle czarnych Amerykanów - mówi Darryl McDonald, trzykrotny mistrz i dwukrotny MVP ligi na przełomie wieków. - Ta reklama nie ma nic wspólnego z koszykówką. Nikt nie chciałby reklamować w ten sposób swojego sportu - dodaje.

- Dla mnie to cios poniżej pasa - stwierdza Cal Bruton, amerykański koszykarzy, który po latach gry w NBL dostał australijskie obywatelstwo, a jego syn CJ gra w reprezentacji Australii. - Nie wyobrażam sobie, żeby Kobe Bryant wskakiwał do łóżka w reklamie w USA - dodaje. Bruton interweniował w sprawie reklamy w australijskiej federacji i Kanale 10, bo - jak mówi - "to stąpanie po polu minowym rasizmu".

Czarni koszykarze w Australii są szczególnie wyczuleni na obrazy takie, jak ten przedstawiony w reklamie, bo trzy lata inny Amerykanin z Sydney Kings Bryant Matthews został skazany na karę więzienia, za gwałt na białej kobiecie, którego dopuścił się w momencie, gdy ta leżała w łóżku swojego domu z innym mężczyzną.

Bruton twierdzi, że szefowa australijskiej federacji Diane Smith-Gander miała mu powiedzieć, że reklama zostanie zdjęta, a szef sportu w Kanale 10 David White nazwał uwagi byłego koszykarza "słusznymi".

Szef marketingu sportowego w stacji Sam Heard mówi jednak, że nie ma szans na zakończenie emisji reklamówki. - Wymyślono ją jako śmieszny i lekki materiał promocyjny, który ma powiadomić o tym, że NBL wraca do domów w dostępnej telewizji - tłumaczy Heard.

NBL, która w piątek ma zająć stanowisko w sprawie, walczy o widza, bo reputacja ligi ostatnio osłabła. Kilka klubów upadło, inne przeniosły się do mniejszych hal, aby ciąć koszty. Ze sponsorowania ligi - wobec malejącej liczby transmisji telewizyjnych - wycofało się Mitsubishi.

W rozpoczynającym się w październiku sezonie NBL zagra dziewięć drużyn.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.