Adam Waczyński gra o finał EuroCup. "Widać zaufanie trenera"

- Inaczej podchodzi się do meczów, w których rzuca się dużo punktów niż ma wiele zbiórek. Ale ja satysfakcję czerpię przede wszystkim ze zwycięstw - mówi Adam Waczyński, kapitan reprezentacji Polski i skrzydłowy Unicaja Malaga, którego klub w półfinale EuroCup wyeliminował Bayern Monachium. Z trybun oklaskiwał go Robert Lewandowski.

Waczyński gra trzeci sezon w lidze hiszpańskiej, która uchodzi za najlepszą w Europie. Dwa i pół roku temu przeniósł się z Trefla Sopot do Rio Natura Monbus Obradoiro. Niewielki klub z Santiago di Compostella nie bił się o mistrzowskie tytuły, ale dla Waczyńskiego był idealnym miejscem do nauki w zagranicznym klubie. Szybko wyrobił sobie nazwisko, stał się cenionym zawodnikiem, jego specjalnością stały się rzuty z dystansu.

O Polaku zrobiło się głośno po udanych meczach z ligowymi potentatami - Realem Madryt, FC Barceloną czy Cają Laboral. Plotkowano o zaproszeniach z NBA, ale Waczyński do wszystkiego podchodził ze spokojem. Po dwóch latach zdecydował się wskoczyć poziom wyżej. Podpisał kontrakt z uznaną w Hiszpanii i Europie Unicają Malaga. Oznaczało to nie tylko grę dla zespołu z aspiracjami w lidze, ale i walkę w europejskich pucharach.

Początki Waczyńskiego w nowym klubie łatwe nie były. W pierwszych ośmiu meczach grał mało, tylko raz rzucił więcej niż 10 punktów. - Na początku rzeczywiście miałem bardzo ciężko, także dlatego, że później dołączyłem do drużyny. Musiałem się dostosować do nowych kolegów, do stylu pracy trenera i to się z czasem udało - mówi Waczyński, który z Unicają zaczął trenować w drugiej połowie września, czyli po eliminacjach ME, które reprezentacja Polski wygrała.

Trudności na początku sezonu mogły wynikać też ze współpracy z nowym szkoleniowcem. Trener ekipy z Malagi Joan Plaza uchodzi w środowisku za takiego, co szybko oczekuje rezultatów pracy, perfekcyjnego wykonania powierzonych zadań, często koszykarzom jest z nim znaleźć wspólny język. - Rozmawiałem o tym z kolegami w szatni, ale widać, że to, czego od nas wymaga trener, przynosi efekty. Jesteśmy najlepszej piątce w bardzo silnej lidze hiszpańskiej, jesteśmy też wśród czterech najlepszych drużyn EuroCup. Idziemy w dobrą stronę - mówi Waczyński.

Zaufanie od trenera

- Plaza to wielki profesjonalista, jeden z najlepszych trenerów w Europie, ale rzeczywiście czasem współpraca pomiędzy nim a koszykarzami jest trudna. Dla Adama też nie była to łatwa sytuacja, ale świetnie, że z czymś takim musiał się zmierzyć - mówi selekcjoner reprezentacji Polski Mike Taylor.

Na początku sezonu można było się martwić o formę Waczyńskiego, ale trener Plaza konsekwentnie wystawia Polaka od pierwszych minut w niemal wszystkich spotkaniach.

- Rzeczywiście zaczynam prawie każde spotkanie w wyjściowej piątce, ale poza większą pewnością siebie, to nie dawałoby wiele, jeśli grałbym mało. Chodzi o to, żeby być na parkiecie w decydujących momentach danej kwarty czy meczu. To wtedy widać zaufanie trenera, wtedy można dobrze poczuć się na parkiecie. To są takie małe rzeczy, które budują formę - tłumaczy Waczyński.

"Satysfakcję czerpię ze zwycięstw"

Waczyński w ostatnich sezonach zasłynął z ponadprzeciętnego rzutu, zwłaszcza z dystansu. Podczas EuroBasketu 2015 był najlepszym strzelcem reprezentacji Polski, w lidze hiszpańskiej w poprzednim sezonie miał aż trzy mecze, w których trafiał po sześć trójek, sezon zakończył z 42-procentową skutecznością.

W tym sezonie aż tylu rzutów nie oddaje, spadła jego średnia punktowa w lidze hiszpańskiej, już nie bije się o koronę króla strzelców. Ale wraz ze spadkiem ilości rzutów, w górę poszła jakość. Niespełna 28-letni skrzydłowy trafia blisko połowę (48 proc.) rzutów trzypunktowych, za dwa drogę do kosza znajduje ponad połowa jego rzutów (54. proc.).

-Gram nieco inaczej niż do tej pory, choć gdy mam okazję wyjść po zasłonie i rzucić z dystansu, to staram się to wykorzystać - mówi Waczyński.

W Maladze aż tylu okazji do rzutów nie ma, bo po pierwsze gra w o wiele lepszej drużynie, w której solidnych strzelców nie brakuje, a po drugie zmieniła się jego rola na boisku w porównaniu z tą w Obradoiro.

-Zmieniłem klub, żeby wygrywać mecze. Cieszę się, że jestem w drużynie ze świetnymi zawodnikami, od których mogę się uczyć. Wiadomo, że inaczej podchodzi się do meczów, w których rzuca się dużo punktów niż ma wiele zbiórek. Ale ja satysfakcję czerpię przede wszystkim ze zwycięstw - mówi Waczyński.

Nowa rola na boisku

W Maladze trener Plaza od Waczyńskiego zaczął wymagać rzeczy, z którymi ten do tej pory na tym poziomie mierzyć się nie musiał. Polak nie jest wykorzystywany jako rzucający obrońca, w zespole najczęściej gra jako niski skrzydłowy. I oprócz zadań w ataku, dostał nowe obowiązki w obronie.

-To była dla mnie największa zmiana. Mam za każdym razem iść na zbiórkę, a nie być pierwszym zawodnikiem wracającym do obrony, który ma zatrzymać kontratak rywali. Zbiórki stały się nowym elementem mojej gry, czuję się dzięki temu pewniej, ale to nie jest tak, że zajmuje się zbieraniem, to nie wracam szybko do obrony - opisuje Polak.

Efekty nowej roli Waczyńskiego widać było jak na dłoni w meczu decydującym o awansie do półfinału EuroCup. W Monachium przeciwko Bayernowi Polak zebrał aż dziewięć piłek, z czego pięć w ataku. Swoje też trafił - zdobył dziewięć punktów, wszystkie w swoim stylu po rzutach z dystansu. Unicaja wygrała 74:69, a grę kapitana koszykarskiej reprezentacji Polski oklaskiwał kapitan reprezentacji piłkarskiej - Robert Lewandowski, który jest stałym bywalcem na meczach koszykarskiej drużyny Bayernu.

- W Maladze Adam rozwija się w tych elementach, z których do tej pory nie słynął. Stąd np. tyle jego zbiórek (aż dziewięć, z czego pięć w ataku - przyp. red.) w ostatnim meczu EuroCup - tłumaczy trener Taylor.

"Dwa mecze w tygodniu? Tak chcę do końca kariery"

W Maladze Waczyński musiał też się przygotować do większych obciążeń. Nigdy wcześniej nie musiał rozgrywać dwóch spotkań tygodniowo na tak wysokim poziomie. Unicaja oprócz gry w hiszpańskiej ekstraklasie, rywalizuje też w EuroCup, czyli drugich pod względem poziomu rozgrywkach klubowych w Europie.

- Mam nadzieję, że po dwa mecze w tygodni będę grał do końca kariery. Staram się adaptować do tej sytuacji, choć rzeczywiście fizycznie jest to dość męczące, bo dochodzą do tego dalekie podróże. Po niedzielnym meczu z Joventutem (Unicaja wygrała 77:74, a Waczyński rzucił 11 punktów - przyp. aut.), od razu wsiedliśmy w samolot, bo już w we wtorek czeka nas mecz pucharowy z Krasnodarem - mówi Waczyński.

Zespół Polaka walczy o awans do finału EuroCup, rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw. We wtorek zmierzy się z Lokomotiwem Kubań Krasnodar na wyjeździe, trzy dni później podejmie rywali u siebie. Jeśli do wyłonienia finalisty będzie potrzebny trzeci mecz, obie drużyny wrócą do Krasnodaru 22 marca (środa).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.