Euroliga. PGE Turów - do Aten po niespodziankę

W piątek koszykarze PGE Turowa Zgorzelec rozpoczną walkę w Eurolidze. Pierwszym przeciwnikiem będzie jeden z najbardziej utytułowanych klubów na Starym Kontynencie, Panathinaikos Ateny. Czy podopieczni Miodraga Rajkovicia są w stanie zatrzymać mistrza Grecji?

Meczem w stolicy Grecji koszykarze mistrza Polski zadebiutują w najbardziej elitarnych rozgrywkach koszykarskich w Europie. Forma zawodników z przygranicznego miasta jest dobra. W ostatnim ligowym spotkaniu przeciwko Siarce Jezioro Tarnobrzeg gracze ze Zgorzelca zaprezentowali się bezbłędnie, wygrywając 119:83. Nie wynik spotkania budzi jednak największy podziw, lecz skuteczność w ataku. Zgorzelecki zespół zakończył spotkanie z 68-procentowym powodzeniem akcji ofensywnych, co na polskich parkietach nie zdarza się często.

Oczywiście ekip z Tarnobrzega i Aten w jakikolwiek sposób nie wypada porównywać, ale takie osiągnięcie nie może zostać niedostrzeżone. Według Nemanji Jaramaza kluczem do odniesienia sukcesu w stolicy Grecji będzie nie tylko gra w ataku: - Wydaje mi się, że najważniejszym elementem będzie nasza gra w obronie. Jeśli uda nam się zatrzymać ataki miejscowych i utrzymać poziom skuteczności z meczu przeciwko ekipie z Tarnobrzega, to powinno być dobrze - przyznaje Serb.

Do drużyny mistrza Polski wreszcie wrócił Łukasz Wiśniewski, który zdążył wystąpić w niedzielnym meczu Tauron Basket Ligi i na pewno będzie do dyspozycji trenera w spotkaniu przeciwko Panathinaikosowi. Popularny Wiśnia zdołał rzucić dla swojego zespołu 9 punktów.

Do Aten nie polecieli Filip Dylewicz i Mateusz Kostrzewski, którzy mają problemy zdrowotne. To spora strata dla graczy mistrza Polski, ponieważ zwłaszcza Dylewicz wielokrotnie w minionym sezonie przyczyniał się do wygranych PGE Turowa.

- Kiedy gra się bez dwóch graczy takich jak Dylu i Kostek, to wydaje nam się, że gra się lepiej z nimi. Kiedy gra się z faworytem, to nie da się określić, jak bardzo będzie nam ich brakowało w tym meczu, ale pamiętajmy, że nawet z nimi w składzie nie ma gwarancji na zwycięstwo z Panathinaikosem. Doświadczenie Filipa jest bezcenne na tym poziomie. Mogę jednak zagwarantować, że nawet bez nich będziemy grać z charakterem, nie przestraszymy się - tłumaczy trener PGE Turowa Miodrag Rajković.

Na szczęście na urazy nie narzekają pozostali gracze mistrza Polski i wszyscy powinni być w piątek do dyspozycji trenera Rajkovicia.

W drużynie rywala także panuje świetna atmosfera. Koniczynki rozpoczęły sezon od prestiżowego meczu przeciwko odwiecznemu rywalowi Olympiakosowi Pireus w Pucharze Grecji. Spotkanie pomiędzy tymi klubami trzymało w niepewności do ostatnich sekund, ale stołeczni gracze wygrali we własnej hali 77:76 i awansowali do czołowej czwórki tych rozgrywek. 12 października Panathinaikos zainaugurował rozgrywki ligowe, wygrywając na własnym terenie z ekipą AENK Kifisia 76:66. Przeciwnik nie był zbyt wymagający i mistrzowie Grecji nie mieli większych problemów z tym rywalem.

Podobnie jak w ekipie z Dolnego Śląska, drużynę Panathinaikosu nękają kontuzje. Pod znakiem zapytania stoi występ w piątkowym meczu Estebana Batisty, który na jednym z treningów nabawił się urazu kostki. W ciągu tygodnia na drobne kontuzje narzekali także Loukas Mavrokefalidis, Nikos Pappas oraz George Diamantakos, ale cała trójka już normalnie trenuje i powinna być do dyspozycji legendarnego trenera Dusko Ivanovicia.

- Jesteśmy w pracy, więc nie ma mowy o emocjach. Patrząc z tej strony, nie mam żadnych uczuć. Ale wychowałem się na jego grze. Yougoplastika była wtedy najlepszą drużyną w Europie, a Ivanovic był najlepszym zawodnikiem i kapitanem tego zespołu. On wytyczył mi drogę, uczyłem się na jego grze, był moim idolem. Teraz jako młody trener, gram przeciwko niemu jest to wielki zaszczyt, bo Dusko to trener z ogromną wiedzą i doświadczeniem, które musimy szanować, ale tak jak powiedziałem, podczas meczu jesteśmy w pracy - dodaje Miodrag Rajković.

Mecz pomiędzy Panathinaikosem i PGE Turowem nie będzie pierwszym starciem mistrza Grecji z przedstawicielem Dolnego Śląska. W sezonie 2000/2001 w fazie grupowej Suproligi "Koniczynki" rywalizowały z Ideą Śląskiem Wrocław. W rozegranym meczu w Atenach lepsi okazali się gospodarze, wygrywając 85:79. Podopieczni Miodraga Rajkovicia mają więc okazję zostać pierwszym dolnośląskim klubem, który odniesie zwycięstwo z Panathinaikosem w stolicy Grecji. Gracze ze Zgorzelca traktują swojego piątkowego przeciwnika z dużym szacunkiem, ale mają nadzieję na sprawienie niespodzianki: - Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak silnym rywalem jest Panathinaikos, ale pojedziemy tam podjąć walkę. Każdego dnia nasza drużyna zyskuje na jakości. Szanujemy naszego rywala, wiemy, jak znakomici koszykarze występują w tym zespole, ale pojedziemy tam powalczyć o jak najlepszy wynik - podsumował Jaramaz.

Spotkanie Panathinaikos Ateny - PGE Turów Zgorzelec zostanie rozegrane w piątek 17 września o godzinie 20.45. Początek transmisji telewizyjnej w Canal+Family o godzinie 20.25. Transmisja jest także dostępna przez internet na stronie livebasketball.tv.

Liczba meczu

1 - w zasadzie nie jeden, a pierwszy. To będzie pierwszy występ PGE Turowa Zgorzelec na parkietach Euroligi. Mistrzowie Polski marzą o tym (choć wiedzą, jak trudne będzie to zadanie), żeby ten mecz był pierwszą wygraną w Eurolidze nie tylko w historii klubu ze Zgorzelca, ale też w rywalizacji Panathinaikosu z drużynami z Polski - nie licząc oczywiście pamiętnego remisu Śląska Wrocław z Koniczynkami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.