NBA. Hornets zatrzymali Suns

Phoenix Suns przegrali czwarty mecz z rzędu i spadli na 11. miejsce w Konferencji Zachodniej. Zespół z Arizony uległ w środę na wyjeździe New Orleans Hornets 95:100. Marcin Gortat rzucił 10 punktów i miał osiem zbiórek.

Nowa średnia Gortata

Suns nie pomógł powrót Steve'a Nasha. Kanadyjczyk opuścił dwa poprzednie mecze z powodu urazu pachwiny, ale zdecydował się skrócić swoją kurację, by pomóc swojemu zespołowi. Było po nim widać, że nie jest jeszcze w stu procentach zdrowy - w obronie nie nadążał za Chrisem Paulem, w ataku grał na niższych niż zwykle obrotach. Mecz zakończył z 10 asystami, rzucił osiem punktów.

Hornets wykonali kawał dobrej roboty w obronie, zwłaszcza pod koszem. Pokazali, że nie bez przyczyny mają czwartą defensywę w lidze (tracą średnio 93,3 punktu na mecz). Przed meczem założyli sobie, że ograniczą grę na tzw. pick'n'rollach - największy atut Suns. Nie wychodzili wysoko do zasłon na obwodzie, tylko czekali na środkowych na trzecim-czwartym metrze. Steve Nash nie mógł grać ze swoimi wysokimi, musiał oddawać piłkę na obwód. Hornets dali sobie rzucić zaledwie 22 punkty z pola trzech sekund. Sami zdobyli ich 46.

Robin Lopez zdobył tylko jeden punkt, spudłował oba rzuty z gry. Ogromne problemy miał też Marcin Gortat. Polak pierwszy rzut oddał dopiero po 10 minutach spędzonych na parkiecie, gdy po dwójkowej akcji z Nashem efektownie zapakował piłkę do kosza. Długo jednak nie mógł sobie poradzić z agresywną i twardą obroną. Dopiero w drugiej połowie udało mu się złapać odpowiedni rytm, zwłaszcza w czwartej kwarcie, gdy Suns zmniejszyli straty do pięciu punktów. Polak zakończył mecz z 10 punktami (4/8 z gry, 2/2 z wolnych), miał też osiem zbiórek, dwie asysty, blok oraz stratę i faul.

Hornets wykorzystali także brak Channinga Frye'a. Zastępujący go z konieczności Hakim Warrick kompletnie nie radził sobie z Davidem Westem, szybko wracał na ławkę. Ale sporo szkód pod koszem Suns wyrządzili także Emeka Okafor (16 punktów, 11 zbiórek) oraz rezerwowy Carl Landry (osiem punktów).

Suns ograniczeni pod koszem, musieli rzucać z dystansu - w sumie trafili 14 razy za trzy (na 34 próby) - to nie wystarczyło na zdyscyplinowanych Hornets. Najwięcej punktów dla Suns rzucił Jared Dudley (25), 21 dołożył Vince Carter.

Hornets do zwycięstwa poprowadził Chris Paul, dla którego był to dopiero trzeci mecz po kontuzji, trzeci rewelacyjny. W środę rzucił 26 punktów i miał dziewięć asyst, do tego dobrze krył Nasha.

Dla Suns była to czwarta porażka z rzędu, to druga taka seria zespołu w tym sezonie. Z bilansem 33-33 spadli na 11. miejsce w Konferencji Zachodniej i ich droga do play-off będzie bardzo wyboista. Czeka ich jeszcze 16 meczów (połowa na wyjeździe), do tego zmierzą się z pierwszą czwórką zachodu.

Przed Suns teraz dwa niezwykle ważne mecze - w piątek zagrają u siebie z Golden State Warriors, a w niedzielę zmierzą się w Los Angeles z Clippers. Oba niżej notowane zespoły muszą pokonać by jeszcze liczyć się w walce o miejsce w ósemce.

Magazyn NBA. Memphis Grizzlies - główny rywal Gortata i Suns w walce o play-off

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.