NBA. Suns przegrywają, właściciel spokojny, mobilizacja na Celtics

Po serii trzech porażek Phoenix Suns podejmują w piątek silnych Boston Celtics. Dzień przed meczem drużyna miała specjalne spotkanie, na którym rozmawiano o przyczynach słabej serii w ostatnich dniach.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Czwartkowy trening cały zespół Suns zaczął od specjalnego spotkania z właścicielem klubu Robertem Sarverem i generalnym menedżerem Lonem Babbym - koszykarze, trenerzy i decydenci rozmawiali o tym, co zrobić, aby zespół przerwał serię porażek i zaczął wygrywać.

- Siedzieliśmy w kółeczku i rozmawialiśmy - mówił tylko Marcin Gortat. - To było spotkanie zespołu. To było spotkanie zespołu - powtarzał z uśmiechem trener Suns Alvin Gentry. Wiadomo jednak, że władze klubu nie postawiły koszykarzom żadnego twardego ultimatum.

- Moim zdaniem jesteśmy wystarczająco dobrym zespołem, żeby awansować do play-off. Musimy po prostu zebrać się do kupy i grać równo - powiedział dziennikowi "Arizona Republic" Sarver.

- Mamy od niedawna nowych zawodników, którym przyzwyczajenie się do naszego stylu gry zajmie trochę czasu. Nasza gra zależy od Steve'a Nasha, który działa w określonym rytmie. Nowi gracze muszą wejść w ten rytm - stwierdził Sarver i dodał, że klub nie myśli o transferze Nasha przed zamknięciem okna transferowego (24 lutego).

Nash przed meczem z Celtics mówi: - Mieliśmy dobrą serię, teraz mamy złą i musimy znaleźć sposób na jej przerwanie tak szybko, jak tylko się da. Musimy walczyć. Jeśli przegramy, ale po walce, to możemy spać spokojnie. Ostatnio wydaje mi się jednak, że za dużo myślimy, a za mało walczymy - stwierdził 37-letni rozgrywający.

Gentry: - Gramy z Celtics w domu, więc spodziewam się wygranej, ale z drugiej strony nie uważam, że wynik meczu z Bostonem znacząco wpłynie na ocenę całego sezonu. My po prostu musimy zrobić postęp w grze, musimy wznieść się na wyższy poziom.

Suns brakuje w ostatnich tygodniach wielu rzeczy - dobrej obrony indywidualnej i zespołowej, zdobywania bezpańskich piłek, agresywnego ataku, wymuszania fauli... Po serii pięciu zwycięstw zespół przegrał trzy kolejne spotkania z przeciętnymi rywalami.

- Nie jesteśmy drużyną pokroju Bostonu, Orlando czy San Antonio - odpowiedział Gentry na pytanie o porażki z zespołami z ujemnym bilansem. Trener dał do zrozumienia, że trudno uznawać jego zespół za zdecydowanego faworyta w starciu ze średniakami.

- Jestem tym zawiedziony, bo wydawało mi się, że będziemy grać równiej. W ostatnich dniach dużym ciosem była dla nas porażka w Detroit - mieliśmy praktycznie wygrany mecz, ale jednak nie utrzymaliśmy przewagi.

- Po meczach z Celtics i New Orleans Hornets [w niedzielę] będziemy mieli przed sobą jeszcze 26 spotkań i szansę na awans do play-off. Musimy jednak odzyskać rytm i dać sobie szansę na więcej ataków, bo zwróćcie uwagę, że w przegranym meczu z Charlotte nie zabiła nas słaba obrona, tylko brak zbiórek punktów w kluczowych akcjach. W końcówce trzy razy zatrzymaliśmy w defensywie rywali, ale to oni zebrali piłki i nie mieliśmy szansy na punkty.

O zbiórki z Celtics może być ciężko, bo drugi najlepszy obecnie zespół w lidze ma pod koszem Kevina Garnetta, Glena Davisa, zdrowego już Kendricka Perkinsa oraz Shaquille'a O'Neala. Ten ostatni nie grał w czwartek w Portland, gdzie Celtics pokonali Trail Blazers, ale ma być gotowy do występu w Phoenix.

- Jak przegrywasz kilka razy z rzędu, jak Philadelphia i New York rzucają ci po 120 punktów w domu, to nie masz ochoty spotykać się z drużynami takimi, jak Boston czy Orlando. Na takie mecze ma się ekstrakoncentrację, choć będzie wielka walka, którą musimy podjąć, aby nie zostać zabitym - mówił Gortat.

W szatni Suns już przed meczem z Celtics przypomniano na tablicy poprzedni sezon i porażkę z Charlotte Bobcats. "Wtedy mieliśmy bilans 26-21, ale w pozostałych meczach osiągnęliśmy wynik 28-7" - zaznaczono.

W tym roku, dokładnie 26 stycznia, Suns też przegrali u siebie z Charlotte. Czy zakończą sezon tak mocnym uderzeniem, jak rok temu?

Mecz Gwiazd NBA. Kobe Bryant ? dostał najwięcej głosów

Więcej o:
Copyright © Agora SA