NBA. Knicks rozstrzelali Suns

Phoenix przegrali trzeci mecz z rzędu. W piątek ulegli na własnym parkiecie New York Knicks 96:121. Marcin Gortat spędził 13 minut na parkiecie, miał pięć zbiórek i zagrał na swoim poziomie w obronie.

Sparwdź niezłe numery Gortata na blogu Pick&roll ?

Trener Alvin Gentry do ostatniej chwili zastanawiał się jaką piątką rozpocząć mecz. Wiedział, że Knicks grają bardzo szybką koszykówkę, są jedną z najlepszych ofensywnie drużyn w lidze. Dlatego rozpoczął mecz piątką bez klasycznego centra oraz bez silnego skrzydłowego - na parkiet wyszli Steve Nash, Vince Carter, Josh Childress, Mickael Pietrus oraz Grant Hill. Eksperyment z graniem tak niskim składem szybko okazał się niewypałem. Knicks rozpoczęli od prowadzenia 8:2, którego nie oddali do samego końca meczu. Gracze Suns byli nieskuteczni w ataku, do tego praktycznie nie bronili.

Gentry próbował zmieniać coś w grze swojego zespołu. Rotował zawodnikami - zagrała cała jedenastka, ale zmieniał przede wszystkim na obwodzie. Było widać, że chce iść z Knicks na wymianę ciosów, ale jego drużynie brakowało argumentów - przede wszystkim w obronie.

Gracze z Nowego Jorku łatwo znajdowali pozycje do rzutu czy to na obwodzie czy bliżej kosza lub decydowali się na akcje indywidualne. Przeważnie skuteczne. Knicks trafili połowę rzutów z gry, w tym aż 17 trójek. Dobrze dzielili się piłką i wykorzystali swoją przewagę pod koszem - walkę o zbiórki wygrali aż 59:34 (tylko cztery zbiórki w ataku Suns). Trener Gentry w sumie przez 20 minut grał z klasycznym środkowym.

Knicks drugi bieg włączyli w trzeciej kwarcie, ich przewaga zrobiła się dwucyfrowa, momentami przekraczała 20 punktów (93:71) i było już jasne, że tylko katastrofa odbierze koszykarzom z Nowego Jorku zwycięstwo. Ostatecznie wygrali aż 121:96.

Marcin Gortat w przegranym meczu zagrał krótko, bo tylko 13 minut (najmniej odkąd przyszedł do Suns). Spudłował trzy rzuty (w tym jeden spod samego kosza), ale miał też pięć zbiórek (jedną w ataku), blok oraz trzy faule i dwie straty. Jego gra był jednak lepsza niż statystki - gdy był na parkiecie, krył przede wszystkim Amare Stoudemire'a i radził sobie z nim całkiem nieźle. Były gracz Phoenix przeciwko Polakowi zdobył tylko dwa ze swoich 23. punktów, miał problemy z minięciem dobrze poruszającego się w obronie Gortata.

Polski środkowy ze względu na obniżenie składu większość meczu przesiedział na ławce. Jego rywal Robin Lopez zagrał jeszcze krócej - w 7 minut zdobył dwa punkty i nie miał ani jednej zbiórki. Najlepszym strzelcem Suns był Vince Carter, który zdobył 19 punktów.

Knicks do zwycięstwa poprowadzili Stoudemire z Raymondem Feltonem. Ten pierwszy, który wszystkie poprzednie sezony spędził właśnie w Suns zdobył 23 punkty i miał dziewięć zbiórek. Felton, który rozgrywa swój najlepszy sezon, zaliczył pierwsze triple-double w karierze - miał 23 punkty, 11 asyst i 10 zbiórek. W Knicks jeszcze czterech innych zawodników rzuciło ponad 10 punktów. Knicks (bilans 21-14) zajmują szóste miejsce na wschodzie.

Dla Suns była to trzecia porażka z rzędu i 11. w ostatnich 14. meczach. Zespół Marcina Gortata stracił drugie miejsce w Pacific Division na rzecz Golden State Warriors. W Konferencji Zachodniej zajmuje odległe 12. miejsce. Kolejnym rywalem Suns będą najsłabsi na wschodzie Cleveland Cavaliers.

Magazyn NBA. Czy Marcin Gortat potrzebuje gry w pierwszej piątce?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.