Gortat słodki, Phoenix gorzki

Marcin Gortat zdobył 16 punktów i wyrównał swój rekord w NBA, ale jego Phoenix Suns znów doznali upokarzającej porażki. Wyjazdowej przegranej 89:94 z najsłabszymi w lidze Sacramento Kings nie sposób nazwać inaczej, bo nieco ponad pięć minut przed końcem Suns prowadzili 87:75.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Amerykańskie media przypominają wypowiedź Gortata, który po środowej wpadce u siebie z Philadelphia 76ers (110:123) stwierdził, że z Suns gorzej już być nie może. "Po porażce w Sacramento tę szczerą wypowiedź można podważyć" - pisze "Arizona Republic".

Drużyna z Phoenix miała z Kings tylko siedem strat, gubiła jednak piłki w najważniejszych momentach, a rzuty gości nie dolatywały do obręczy. Jedyne w tym okresie punkty Suns - ostatnie w meczu - zdobył trzy minuty przed końcem Gortat.

Polak zaczął jako rezerwowy, ale grając lepiej niż pierwszopiątkowy Robin Lopez spędził na boisku aż 36 minut. Miał dobrą skuteczność z gry (6/10), słabszą z wolnych (4/7), rozegrał kilka bardzo dobrych akcji dwójkowych ze Steve'em Nashem. Do 16 punktów Polak dodał sześć zbiórek, trzy bloki i asystę. Więcej punktów dla Suns zdobyli tylko Nash (20) i Vince Carter (17).

Niełatwo jednak ocenić grę Gortata w obronie - środkowy Suns przeszkadzał rywalom w oddawaniu rzutów spod kosza, dwukrotnie w czwartej kwarcie zablokował DeMarcusa Cousinsa, ale to właśnie ten koszykarz, którego przez większość meczu pilnował Polak, był ojcem zwycięstwa Kings.

20-letni Cousins, tegoroczny debiutant, który dotychczas prezentował nierówną formę, przeciwko Phoenix rozegrał najlepszy mecz w karierze. Zdobył 28 punktów, miał osiem zbiórek i sześć asyst. W indywidualnych pojedynkach Gortata nie ośmieszał, ale walkę o pozycję pod koszem wygrywał i kluczowe rzuty trafiał.

Cousins z pomocą kolegów zdominował też Suns w walce o zbiórki - Kings zebrali aż 60 piłek, a Gortat i spółka ledwie 32. Czy to wina Polaka? I tak, i nie - Gortatowi brakowało momentami agresji pod obręczą, ale za zastawienie przeciwników i szukanie odbitych od obręczy piłek odpowiadają także skrzydłowi i obwodowi, a nie tylko środkowi.

Indywidualne osiągnięcie Gortata zostało przyćmione przez klęskę drużyny, ale Polak w Suns jest na fali wznoszącej. Nie brak nawet głosów, że w środowym spotkaniu z Los Angeles Lakers Gortat może zadebiutować w pierwszej piątce. Mistrzowie NBA grają na dwóch wysokich (Pau Gasol, Andrew Bynum) i trener Suns Alvin Gentry będzie musiał podwyższyć skład.

Marcin Gortat ? skuteczny, ale przegrał

Więcej o:
Copyright © Agora SA