NBA. Carter zadebiutował, ale Suns znów przegrali

13 punktów i sześć zbiórek miał w przegranym meczu z Philadelphią 76ers 110:123 Marcin Gortat. To czwarta porażka z rzędu Phoenix Suns. - Jedyny pozytyw jest taki, że gorzej już być nie może - powiedział po spotkaniu Polak.

Słodko-gorzki rok 2010 koszykówki w Polsce ?

Gortat z 76ers zagrał aż 35 minut, to jego najdłuższy występ w barwach Suns. Polak zaczął mecz na ławce rezerwowych, ale wszedł już w szóstej minucie pierwszej kwarty, gdy drugi faul złapał wychodzący w pierwszej piątce Robin Lopez. Gortat po raz kolejny zagrał przyzwoity mecz, coraz lepiej rozumie się z zespołem w ataku. W środę zdobył 13 punktów (5/7 z gry, 3/4 z rzutów wolnych), miał sześć zbiórek (najwięcej w zespole), a także dwie asysty i dwa bloki. Sześć punktów Gortat zdobył po dwójkowych akcjach z rozgrywającym Suns Stevem Nashem.

Polak spisywał się po raz kolejny o wiele lepiej niż rozpoczynający mecz w piątce Lopez, który w 13 minut zdobył osiem punktów i miał dwie zbiórki. Jedyne co psuje coraz lepszą grę Gortata, to wskaźnik +/-, który znów był najsłabszy w zespole. Gdy środkowy przebywał na parkiecie, Suns przegrali różnicą 15 punktów. Z Polakiem w składzie zespół z Arizony przegrał wszystkie trzy mecze.

Suns po raz kolejny zagrali katastrofalnie w obronie. 76ers rzucili im aż 123 punkty, choć grali bez swojego lidera Andre Iguodali, który ma problem ze ścięgnem Achillesa, a trener Doug Collins skorzystał z usług tylko ośmiu zawodników. Nie przeszkodziło to zespołowi z Filadelfii w odniesieniu wysokiego zwycięstwa. Tylko Jodie Meeks zdobył mniej niż 10 punktów (dwa), a aż trzech koszykarzy 76ers rzuciło 22 lub więcej punktów (najwięcej Jrue Holiday - 25). To efekt bardzo słabej defensywy Suns, która pozwoliła rywalom grać na wysokiej skuteczności z gry (ponad 54 procent) i pozwoliła wygrać walkę o zbiórki aż 46:31.

Zobacz przegraną Suns z 76ers - na Z Czuba.tv ?

Koszykarze z Arizony jeszcze niespełna cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty minimalnie prowadzili z 76ers 84:81, ale końcówkę tej części meczu przegrali 2:11, stracili całą zaliczkę i w czwartej kwarcie nie byli w stanie dogonić rywali.

W barwach Suns zadebiutował Vince Carter. Mecz rozpoczął w pierwszej piątce, trafił osiem z 20 rzutów z gry, zdobył 18 punktów i był drugim po Stevie Nashu strzelcem drużyny. Kanadyjczyk zapisał na swoim koncie 23 punkty oraz 15 asyst.

Trener Alvin Gentry powiedział po meczu, że jego zespół dobrze prezentuje się na treningach, solidnie broni, ale nie potrafi zagrać w defensywie na tym samym poziomie podczas meczu. - Jedyny pozytyw jest taki, że już chyba gorzej być nie może - powiedział po spotkaniu Marcin Gortat.

Była to czwarta porażka z rzędu Suns. Tak złej passy ten zespół nie miał od stycznia tego roku. Zespół z Arizony z bilansem 13-17 utrzymuje drugie miejsce w Pacific Division, ale w Konferencji Zachodniej traci coraz więcej do ósmego miejsca, które gwarantuje grę w play-off.

Kolejnym rywalem Suns będą Detroit Pistons. Mecz o godz. 3 w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu.

Gortat vs Lopez

Słodko-gorzki koszykarski rok. Kadra czeka na trenera i wizję

Kryzys mistrzów NBA

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.