NBA. Bitwa o Florydę dla Magic

Orlando Magic pokonali Miami Heat 104:95 w drugich w tym sezonie derbach Florydy, bo świetnie w kluczowych momentach grali Jameer Nelson i J.J. Redick. Dla Heat była to już trzecia porażka z rzędu. Marcin Gortat zdobył tylko dwa punkty - z rzutów osobistych.

Magic zrewanżowali się tym samym Heat za porażkę z 29 października, kiedy przegrali różnicą aż 26 punktów. Bohaterem meczu jednak wcale nie był Dwight Howard, który zdominował strefę podkoszową (24 punkty, 18 zbiórek), ale Nelson z Redickiem. Cztery i pół minuty przed końcem był remi 89:89 i wtedy za punktowanie zabrali się dwaj mali zawodnicy z Orlando - rzucili osiem punktów z rzędu i odbudowali ponownie przewagę Magic. Gwiazdy Miami w kluczowych momentach popełniały błędy - Dwayne Wade nie trafił dwóch rzutów wolnych, LeBron James przekroczył linię końcową podczas jednej z akcji, co skończyło się stratą.

Heat nawet nie skorzystali z prezentu jaki dał im 40 sekund przed końcem Nelson. Rozgrywający tuż po tym jak został sfaulowany przez Eddiego House'a, przechodząc obok ławki Heat powiedział kilka ostrych słów, które nie umknęły uwadze sędziów. Nelson został ukarany przewinieniem technicznym, a że było to jego drugie w tym meczu, musiał opuścić parkiet.

Rzutem wolnym straty Heat o jeden punkt zmniejszył House (99:92), a w miejsce wyrzuconego Nelsona na parkiet wszedł Marcin Gortat, który pewnie wykonał dwa rzuty osobiste i przypieczętował zwycięstwo Magic.

Polak znów zaliczył krótki epizod - w sumie zagrał 10 minut, miał dwie zbiórki, zablokował Wade'a, a także trzy razy faulował. Gdyby nie gorąca głowa Nelsona, pewnie w tym meczu punktów by nie zdobył. Ani razu nie zdecydował się na akcję zakończoną rzutem.

Heat jeszcze na początku meczu minimalnie prowadzili, ale po serii punktów rezerwowego Brandona Bassa przegrali pierwszą kwartę 26:18. W drugiej kwarcie mieli już nawet 12 punktów straty (43:31), ale lepiej zaczęły grać trzy gwiazdy James, Wade i Bosh i przewaga Magic zaczęła topnieć. Niespełna siedem minut przed końcem po akcji 2+1 Wade'a Heat wyszli nawet na prowadzenie 88:87, ale, jak się później okazało, było to ich ostatnie prowadzenie w meczu. Nelson z Redickiem w decydujących załatwili sprawę - końcówkę wygrali z Heat 12:2.

Rozgrywający Magic zakończył mecz z 17. punktami i 14. asystami (rekord kariery), Redick, który zajął w pierwszej piątce miejsce kontuzjowanego Vince'a Cartera (podkręcone kolano), zdobył punktów 20. Pod koszem dominował Dwight Howard - miał 24 punkty i 18 zbiórek i ani jednego faulu. Dobrze zagrał także rezerwowy Brandon Bass, który na wysokiej skuteczności (9/12) zdobył 18 punktów.

Wielka trójka z South Beach znów nie dostała wsparcia. James (25 punktów), Bosh (21) i Wade (18) zagrali tylko przyzwoicie, ale nikt od nich nie wymaga tylko przyzwoitej gry. Oni mieli czarować grą, bić kolejne rekordy. Tak się na razie nie dzieje i stąd trzecia porażka z rzędu (wcześniej przegrali z Grizzlies i Pacers).

- Powinniśmy od siebie wiele oczekiwać. Mamy wystarczająco dużo talentu, zawodników z doświadczeniem z play-off, mistrzów NBA, więc nasze oczekiwania powinny być wysokie. Ale na razie wolniej niż się spodziewaliśmy, ale gramy dalej, uczymy się i znajdziemy swoją drogę do sukcesu - powiedział James.

Heat po trzech porażkach z rzędu mają bilans 8-7 i spadli na trzecie miejsce w Southeast Division. Magic (bilans 10-4) są liderami tej dywizji oraz drugą drużyną Konferencji Wschodniej, tuż za Boston Celtics (11-4). Oba zespoły mają teraz dzień przerwy. Heat w piątek zagrają z 76ers, Magic z Cavaliers.

Liczba meczu - 2

Tylu zawodników Magic wyrzucili sędziowie z parkietu. Oprócz Nelsona, taki sam los spotkał innego rozgrywającego z Orlando - Jasona Williamsa. Rezerwowy Magic spędził na parkiecie zaledwie 41 sekund. Po tym jak odgwizdano mu błąd kroków, Williams zderzył się z rezerwowym środkowym Heat Jamalem Magloirem, powiedział kilka ostrych słów i rzucił mu w twarz piłką.

Magazyn NBA. Czego brakuje Heat, a mają to Spurs

Wyniki:

Cleveland - Milwaukee 83:81

Toronto - Philadelphia 106:90

Charlotte - NY Knicks 95:99

Boston - New Jersey 89:83

Orlando - Miami 104:95

Minnesota - San Antonio 109:113 (po dogrywce)

Oklahoma City - Dallas 103:111

Memphis - Detroit 105 84

Houston - Golden State 111:101

Phoenix - Chicago 115:123 (po dogrywce)

Utah - New Orleans 105:87

Prokom wygrał pierwszy mecz w Eurolidze, ale nie ma się z czego cieszyć ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.