Play-off NBA. Orlando Magic w drugiej rundzie

Orlando Magic pokonało czwarty raz Charlotte Bobcats (99:90) i awansowało do drugiej rundy play-off. Zespół z Florydy jako jedyny nie przegrał w pierwszej rundzie meczu. Marcin Gortat w 25 minut zdobył 6 punktów i 6 zbiórek.

Zobacz awans Orlando na Z czuba.tv ?

Magic po raz pierwszy w historii zakończyli serię wynikiem 4:0. Po raz drugi Magic wygrali serię play-off bez porażki po drodze. W 1996 roku wyeliminowali Detroit Pistons, ale wtedy w pierwszej rundzie rywalizowano do trzech zwycięstw. W tym sezonie są jedyną drużyną, która w pierwszej rundzie nie zaznała porażki i są pierwszą drużyną, która awansowała dalej. Rywalem Magic będzie zwycięzca pary Atlanta Hawks - Milwaukee Bucks (jest remis 2:2).

Mecz numer cztery do złudzenia przypominał wcześniejsze spotkania Bobcats z Magic. Gospodarze bronili twardo, prowokowali Dwighta Howarda, który znów miał problem z nadmierną liczbą fauli. Lider Magic zagrał tylko 23 minuty, rzucił 6 punktów, miał 13 zbiórek, ale końcówkę oglądał z ławki rezerwowych, bo miał sześć przewinień.

Howarda po raz kolejny solidnie zastąpił Marcin Gortat. Polak spędził na parkiecie niemal 25 minut, rzucił sześć punktów, miał sześć zbiórek, asystę oraz cztery faule. - Właśnie dla takich momentów zostałem w zespole. Gramy i walczymy o jeden cel, mistrzostwo i w sytuacji, gdy ktoś musi usiąść na ławce, ktoś inny musi przejąć jego rolę. Cieszę się, że mogę pomóc mojej drużynie - powiedział Polak serwisowi Sportingnews. Ale to nie Gortat był bohaterem meczu.

W Magic przebudził się Vince Carter. Zupełnie niewidoczny strzelec, który w trzech pierwszych meczach trafił tylko 13 z 40 rzutów, w czwartym spotkaniu się otworzył. Rzucił 21 punktów, trafił pierwszą trójkę w play-off - był najlepszym strzelcem Magic. Dobrą zmianę z ławki dał też Mickael Pietrus, który w ważnych momentach trafiał z dystansu (13 pkt.).

Magic w całym meczu trafili 13 rzutów za trzy. - Mogliśmy oddać aż tyle rzutów z dystansu, bo oni świetnie bronili pod koszem - tłumaczył po meczu Van Gundy. To właśnie trójkami Magic wypracowali przewagę w drugiej połowie, gdy odskoczyli na 83:76.

Oprócz Cartera, skuteczni w Magic byli Jameer Nelson (19 pkt., 4 as.) oraz Rashard Lewis (17 pkt.).

Liderem Bobcats był rezerwowy podkoszowy Tyrus Thomas, który zdobył 21 punktów i miał 9 zbiórek. Najlepszy strzelec w sezonie zasadniczym - Stephen Jackson trafił w poniedziałek tylko dwa z 11 rzutów, zdobył osiem punktów.

Magic na rywala w drugiej rundzie poczekają przynajmniej do piątku. W rywalizacji Hawks z Bucks jest 2:2, potrzebne będą jeszcze przynajmniej dwa mecze pomiędzy tymi drużynami.

Triple-double LeBrona w meczu z Miami ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.