Play-off NBA. Magic pokonali Bobcats, druga runda bliżej

Orlando Magic po raz drugi pokonali Charlotte Bobcats i są coraz bliżej awansu do drugiej rundy play-off. W środę wygrali 92:77, a 19 punktów dla zwycięzców zdobył Vince Carter. Marcin Gortat w 19 minut rzucił dwa punkty.

Zobacz to na Zczuba.tv ?

Trener Bobcats Larry Brown mówił we wtorek, że Magic lekceważą jego zespół rezygnując z poniedziałkowego treningu. Trener Magic Stan Van Gundy śmiał się z tych słów, bo w środę na parkiecie lekceważenia nie było widać. Koszykarze z Florydy grali skupieni i skoncentrowani, dokładnie realizowali nakreślą przez Van Gundy'ego taktykę.

Magic mozolnie budowali przewagę, dopiero w trzeciej kwarcie, gdy za zdobywanie punktów na poważnie wzięli się Vince Carter i Dwight Howard, gospodarze odskoczyli na 20 punktów i do końca kontrolowali mecz. Bobcats po takim ciosie nie byli się w stanie podnieść.

Howard rzucił 15 punktów, ale był nieskuteczny zarówno z gry (5/10) jak i z linii rzutów wolnych (5/12). Lider Magic miał też problem z faulami, dlatego aż 19 minut na parkiecie spędził Marcin Gortat. Polak miał dwa punkty, dwie zbiórki, blok i trzy faule. Dobrze grał w obronie, tuż po swoim wejściu na parkiet zablokował wchodzącego pod kosz Stephena Jacksona. W ataku piłkę dostawał rzadko, nie miał wielu szans na zdobycie punktów.

Howard po raz kolejny mówił, że jest już sfrustrowany tym, ile fauli odgwizdują mu sędziowie. Podobnego zdania był trener Van Gundy. - Jakoś nie widzę liderów innych drużyn siedzących na ławce z kilkoma faulami, zwłaszcza w kluczowych momentach meczów - mówił trener Magic.

Najskuteczniejszym zawodnikiem Magic był Vince Carter, który rzucił 19 punktów, a wszyscy zawodnicy pierwszej piątki zdobyli przynajmniej 11 punktów.

Liderem Bobcats był Stephen Jackson, zdobywca 27 punktów. Po rzucającym Charlotte w ogóle nie było widać, że gra ze stłuczonym kolanem. Jako jedyny zawodnik gości nie miał problemów ze zdobywaniem punktów zarówno spod kosza, jak i z dystansu. Ale miał też aż siedem z 21 strat zespołu. Magic po przechwytach zdobyli aż 16 punktów.

- Magic zagrali dziś agresywniej niż w pierwszym meczu. Są silniejsi fizycznie. Grają z większym zaangażowaniem niż my, bardziej chcieli wygrać. Czekaliśmy na ich uderzenie, dopiero później zaatakowaliśmy. To było zbyt późno - mówił po meczu Jackson. Bobcats mecz zaczęli fatalnie - przez pierwszych osiem minut rzucili zaledwie trzy punkty.

Magic po raz czwarty w historii w play-off w serii do czterech zwycięstw prowadzą 2:0. W poprzednich latach w takiej sytuacji wygrywali z Pacers (w 1995 roku w finale konferencji), Hawks (1996, półfinał konferencji) oraz Raptors (2008, pierwsza runda play-off). Statystyki przekonują, że drużyna, która wygra dwa pierwsze mecze przegrywa niezmiernie rzadko. Z 213 serii play-off rozegranych do czterech zwycięstw tylko czternastokrotnie zdarzyło się, że drużyna, która utrzymała przewagę własnego parkietu taką serię przegrywała.

W zeszłym roku Magic w play-off nie byli w takiej sytuacji. W pierwszej rundzie przegrywali po trzech meczach z Philadelphią 76ers 1:2, ale ostatecznie wygrali w sześciu spotkaniach. W tym roku idzie im zdecydowanie łatwiej.

Po dwóch meczach w Orlando teraz rywalizacja przenosi się do Charlotte. Pierwsze spotkanie w sobotę o 20 czasu polskiego, mecz numer cztery tej rywalizacji w nocy z poniedziałku na wtorek o 2.

Magic zdobędą mistrzostwo? 

Więcej o:
Copyright © Agora SA