Był to drugi z czterech meczów Magic na zachodnim wybrzeżu. Koszykarze Stana Van Gundy'ego od początku nadawali ton rywalizacji. Świetny początek spotkania miał Dwight Howard - 12 punktów w pierwszej kwarcie, a jego drużyna szybko uzyskała 10-punktowe prowadzenie.
Clippers długo utrzymywali bliski dystans do faworytów, bo skuteczny był Eric Gordon, a dobrze grę ekipy z Los Angeles prowadził Baron Davies. W czwartej kwarcie Magic włączyli drugi bieg - przewaga po punktach Howarda znów wzrosła do 10-punktów na pięć minut przed końcem meczu. Clippers odpowiedzieć nie byli w stanie.
Howard spędził na parkiecie 43 minuty, rzucił 25 punktów, miał 11 zbiórek i siedem bloków. Po cztery trójki trafili Rashard Lewis (17 punktów) i Jason Williams (16). Najskuteczniejszym graczem Clippers był Gordon, który zdobył 21 punktów.
Van Gundy wobec dobrej gry Howarda, rzadko spoglądał na ławkę rezerwowych. Brandon Bass nie pojawił się w ogóle na parkiecie, Marcin Gortat zagrał pięć minut w drugiej kwarcie i wiele poza walką w obronie nie pokazał. Polak trafił jeden rzut spod kosza po podaniu Anthony'ego Johnsonsa, a chwilę później zablokował rzut Craiga Smitha. W drugiej połowie na parkiet Gortat nie wrócił. Był to pierwszy mecz środkowego z Łodzi bez zbiórki od finałów NBA. W piątym meczu finałów Polak spędził na parkiecie cztery minuty i zdobył cztery punkty, ale nie zebrał żadnej piłki z tablicy.
Magic czekają jeszcze dwa mecze z silnymi rywalami z Zachodu. W czwartek zmierzą się z Utah Jazz, a dzień później z Phoenix Suns.
Charlotte - Denver 107:95
Toronto - Minnesota 94:88
Boston - Milwaukee 98:89
Chicago - New Jersey 101:103
Memphis - Cleveland 111:109 (po drogrywce)
New Orleans - Sacramento 96:94
Dallas - Phoenix 102:101
LA Clippers - Orlando 86:97
"Gortat nie ma na co narzekać" - mówi Turkoglu ?