Orlando i Gortat pod ścianą

Porażka 88:92 w Bostonie oznacza, że Orlando Magic są o krok od odpadnięcia z play-off NBA. Aby awansować do finału Konferencji Wschodniej, zespół Marcina Gortata musi wygrać z Celtics w dwóch kolejnych meczach.

We wtorek przez ponad trzy kwarty Magic grali bardzo dobrze - większość punktów zdobywali kluczowi zawodnicy po charakterystycznych dla siebie akcjach. Trzy grosze dorzucili też rezerwowi, m.in. Gortat. Polski środkowy w ciągu 11 minut zdobył 4 pkt, miał zbiórkę, przechwyt i blok.

Mecz w NBA trwa jednak 48 minut, a Magic przestali grać po 39 - mieli wówczas 14 pkt przewagi. Jednak przez ostatnie pięć i pół minuty zdobyli tylko 3 pkt, i to z rzutów wolnych. Celtics w tym czasie rzucili 17. Brylowali w czwartej kwarcie Glen Davis (10 pkt), który rzutem w ostatniej sekundzie odebrał Magic wygraną w spotkaniu nr 4, a także Stephon Marbury (12 pkt).

Zespół z Orlando popełnił typowe dla siebie pomyłki w zaciętych meczach - w końcówce zamiast podawać piłkę do środkowego Dwigtha Howarda, od którego zaczyna się w tym sezonie większość akcji Magic, decydowali się na nietypowe akcje, np. nieprzygotowane rzuty rozgrywającego Rafera Alstona.

Howard, gwiazdor Magic, był zły. Otwarcie skrytykował trenera Stana Van Gundy'ego. - Uważam, że mogę punktować spod kosza. Jeśli masz w składzie gracza zdolnego do dominacji, musisz mu to umożliwić - skarżył się środkowy, który w czwartej kwarcie oddał tylko jeden rzut z gry, a w sumie zdobył tylko 12 pkt.

Howard krytykował Van Gundy'ego także za to, że nie potrafi zaufać drugoplanowym zawodnikom nawet w momencie, kiedy ich gra przynosi efekty. - Trener musi się orientować, które rozwiązania dają efekt na parkiecie - mówił.

W czwartek mecz nr 6 w Orlando. Jeśli Magic wygrają, to w niedzielę w Bostonie zagrają spotkanie decydujące o awansie do finału konferencji. Zespół Gortata powinien rzucić takie magiczne zaklęcie, aby o wyniku nie decydował ostatni rzut - w takiej sytuacji Magic w tegorocznym play-off wygrali tylko raz, a przegrali trzykrotnie.

O krok od finału Konferencji Zachodniej są Los Angeles Lakers, którzy rozgromili Houston Rockets 118:78 i prowadzą 3:2.

Wielu zawodników zaszło sobie za skórę - przeczytaj wywiad z Gortatem  ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.