NBA: Jak Marcin Gortat pnie się do góry

- Pięć lat temu uczyliśmy go podstaw, a on pracował po sześć godzin dziennie - tak polscy trenerzy tłumaczą postępy Marcina Gortata, który w środę zdobył 13 pkt i miał aż 15 zbiórek przeciwko Chicago Bulls.

Zobacz jak Gortat zdobył double double na Zczuba.tv ?

To szóste spotkanie z rzędu, w którym jedyny Polak NBA był istotnym graczem Orlando Magic. W trzech ostatnich 25-letni środkowy występował odpowiednio 23, 25 i 24 minuty. A rywale do najsłabszych nie należeli.

- Nie jestem w pełni usatysfakcjonowany, bo wolałbym grać po 48 minut, ale jest dużo lepiej niż miesiąc wcześniej. Aby było jeszcze lepiej, wciąż ciężko pracuję - mówił Sport.pl Gortat.

Marzec miesiącem Gortata! Gra co raz więcej i lepiej

Praca to kluczowe słowo w karierze pochodzącego z Łodzi koszykarza. Pnie się do góry wolniej niż Maciej Lampe, który w Eurolidze zadebiutował, zanim skończył 17 lat, a w NBA dwa lata później. Lampe z USA wyjechał z opinią lenia, Gortat robi regularne postępy. Nie zrażają go niepowodzenia i katorga na treningach. - Były załamania, kiedy Magic po letnich turniejach odsyłali mnie do Europy, albo kiedy nie łapałem się do składu po podpisaniu kontraktu. Były drgawki w szatni po wyczerpujących ćwiczeniach. Ale przetrzymałem te momenty - opowiadał o początkach w NBA.

Niewielu jednak pamięta, że kiedy o Lampem dowiedziała się Europa, Gortat dopiero zaczynał grać w koszykówkę. Miał 17 lat. - Na zgrupowaniach uczyliśmy go podstaw, zaczynając od dwutaktu. Ustępował kolegom umiejętnościami, ale bardzo chciał. Kiedy wszyscy pracowali cztery godziny, on sześć - wspomina Tomasz Służałek, który prowadził Gortata w młodzieżówce. - Ma wielki talent do pracy, potrafi dążyć do celu, ale brakuje mu paru lat, które w młodym wieku poświęca się na technikę użytkową i kształcenie nawyków - ocenia Ryszard Pietruszak, były trener reprezentacji młodzieżowych.

Dzięki ogromnej pracy powoli Gortat staje się zauważanym graczem w najlepszej lidze świata. Jego atuty, czyli atletyzm, niespotykana u wysokich zawodników umiejętność szybkiego biegania i dobra gra w obronie w połączeniu z ambicją owocują bardzo wysoką efektywnością gry, która podziwiana jest tym bardziej, że Polak zarabia tylko 711 tys. dol. za sezon (przy ligowej średniej 4,9 mln). Wciąż popełnia błędy wynikające z braku doświadczenia, ale gra coraz częściej i potrafi się rehabilitować.

- Ciężko to przyjąłem, ale winę za przegraną biorę na siebie - powiedział Polak po poniedziałkowej porażce z Detroit Pistons, kiedy w końcówce dał się zdominować rywalom pod koszami. - Obiecałem sobie jednak, że to się nie powtórzy. Dwa dni czekałem na kolejną szansę. Chcę zagrać wielki mecz, zebrać może 20 piłek - mówił przed spotkaniem z Bulls.

W środę już w pierwszej kwarcie miał osiem punktów i pięć zbiórek, w całym meczu był najlepszym zbierającym Magic, którzy łatwo wygrali 107:79. Lokalni dziennikarze zauważyli: "Nieczęsto zdarza się, że tak młody zawodnik potrafi zagrać tak dobrze tuż po meczu, w którym nadwerężono jego psychikę".

"Orlando Sentinel" analizował ostatnio przydatność Gortata w zespole, a po meczu z Bulls napisał, że choć spotkanie nie było hitem, to w Warszawie oglądali je prawdopodobnie wszyscy. Gortat, którego w Orlando nazywają "Polski Młot", a ostatnio "Polski Książę", w przerwie meczu udzielił wywiadu na gorąco w transmitującej spotkanie telewizji. - Marcin, przywitaj się z widzami po polsku - poprosił reporter. - To chyba będzie "dzień dobry"? - zapytał łamiąc sobie język. - Dobry wieczór - uśmiechnął się Gortat.

Był dobry. Jeden z jego najlepszych w NBA.

Gortat w statystyce

Specjalny serwis o Marcinie Gortacie na Sport.pl - czytaj tutaj

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.