NBA. Im więcej zwycięstw Wizards, tym mniej Gortata na parkiecie

Dzięki styczniowym zwycięstwom Washington Wizards Marcin Gortat nie bił kolejnych rekordów minut spędzanych na parkiecie. Polak, który jest najstarszy w swojej drużynie, grał średnio o cztery minuty mniej niż w grudniu.

Washington Wizards w styczniu byli jedną z dwóch najlepszych drużyn w całej NBA. Z 16 meczów wygrali aż 12. Lepszy bilans mieli tylko ubiegłoroczni finaliści Golden State Warriors, którzy przegrali tylko dwa z 14 meczów. Wizards świetnie radzą sobie we własnej hali - wygrali ostatnie 15 pojedynków w Verizon Center. O fatalnym początku sezonu w Waszyngtonie wszyscy już zapomnieli. Zespół już jest na czwartym miejscu na Wschodzie i do pierwszej trójki ma naprawdę bliziutko. Tym bardziej, że zajmujący trzecie miejsce Toronto Raptors ostatnio cieniują (siedem porażek w ostatnich dziesięciu meczach).

- Ostatnie tygodnie pokazały, jaki tkwi w nas potencjał. Gdy gramy zespołowo i właściwie w obronie, wtedy jesteśmy naprawdę niebezpieczną drużyną - mówił Marcin Gortat w telewizji CSN MidAtlantic.

Polak jest jednym z filarów Wizards i ostatnio jest w rewelacyjnej formie. W styczniu miał dziewięć double-double w 14. meczach. Imponuje skutecznością. W tym okresie trafia 65,6 procent rzutów z gry. Jeszcze lepiej było w ostatnich sześciu spotkaniach - 36 z 45 prób znalazło drogę do kosza, co daje 80 proc. skuteczności. To efekt współpracy z Johnem Wallem, który asystował przy 97 koszach Polaka, a także tego, że Gortat jest często na boisku, gdy rywale obniżają swój skład, a on może wykorzystać przewagę wzrostu pod obręczą.

Gortatowi pomaga też to, że gra po prostu mniej. Seryjne zwycięstwa Wizards sprawiły, że Polak w styczniu grał średnio o przeszło cztery minuty mniej niż w grudniu (32,3 w stosunku do 36,5 min. na mecz). W końcówkach szansę dostają gracze z głębszych rezerw (np. 23-letni środkowy Daniel Ochefu), Gortat może odpoczywać. To ważne w kontekście długiego i wyczerpującego sezonu. A trzeba pamiętać też o tym, że Polak w lutym skończy 33 lata. Jest najstarszym graczem w drużynie, a musi wytrzymywać tempo narzucane przez młodszego o sześć lat Walla.

Polaka jest mniej na parkiecie, ale i tak pod względem liczby minut spędzanych na parkiecie wciąż jest w czołówce NBA (średnio 34,5 na mecz, najwięcej w karierze) - tylko 20 graczy w całej lidze gra więcej od niego. Powód? W Wizards nie ma dla niego zmiennika. Sprowadzony latem do tej roli Ian Mahinmi zagrał tylko jeden mecz, przez większość czasu leczy kontuzje, Jason Smith gra w kratkę, a pozostałym rezerwowym trener Scott Brooks zbytnio nie ufa.

Wizards przekroczyli już półmetek sezonu, wykorzystali łatwiejszy styczniowy kalendarz i podskoczyli w ligowej tabeli. W lutym czeka ich sprawdzian tego, jak radzą sobie z drużynami z czołówki. Do Waszyngtonu przyjadą mistrzowie NBA Cleveland Cavaliers, którzy mają za sobą fatalny styczeń, a także Golden State Warriors i rozpędzeni Utah Jazz (piąta obecnie drużyna na Zachodzie). Przed Wizards także dwa trudne mecze z Indiana Pacers, którzy otrząsnęli się po przeciętnym początku sezonu, wygrali z 10 z ostatnich 14 meczów i są już na szóstym miejscu na Wschodzie.

Zobacz wideo

Messi i Ronaldo najlepiej opłacani? W NBA nie łapaliby się do Top10 listy płac!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.