NBA. Czarna dusza Marcina Gortata

Gortat jest niezbędny dla najmocniejszej obecnie drużyny sportowej z Waszyngtonu. Jest głośny, dumny, nieustannie optymistyczny. Jego koledzy mówią, że jest gościem, który zawsze potrafi ich podnieść, gdy są załamani - pisze o jedynym Polaku w NBA Mike Wise z ?Washington Post?.

Wizards po meczu z Utah Jazz mają 17 wygranych i sześć porażek i są tylko o jedno zwycięstwo słabsi niż najlepsi w Konferencji Wschodniej Toronto Raptors. Gortat jest ważnym zawodnikiem w drużynie, jej podstawowym centrem i najlepiej zbierającym, ale to co daje drużynie znacznie wykracza poza boiskowe statystyki.

- Jest wokół mnie aura, pozytywna energia. Sądzę, że mam wpływ na różne osoby - mówi sam Gortat. - Czasami myślę, że to przez mój sposób bycia, gadanie, robienie żartów. Myślę, że mam w sobie coś z Afroamerykanina. Jest we mnie rodzaj czarnej duszy, dzięki której wygłupiam się z kolegami i robię to samo co oni. Może niektórzy to dostrzegają - dodaje.

Beal: To pozytywnie nastrojony koleś

- W moich oczach on jest czarny - potwierdza Bradley Beal. - Ma wszystkie cechy czarnego kolesia. Jest żartownisiem, jest po prostu naturalnym komikiem. Nazywa się Polskim Młotem, to komedia sama w sobie - dodaje.

Beal ceni Gortata nie tylko jako koszykarza. - Jest lepszą osoba poza parkietem niż na nim. Zawsze jest w dobrym humorze, pomaga zespołowi. Czasem, kiedy jesteśmy w dołku, on znajduje sposób, by nas podbudować, pomaga nam się zrelaksować jakimś żartem. To pozytywnie nastrojony koleś - dodaje.

Seraphin: To Marcin sprawił, że w siebie uwierzyłem

Gortat potrafi sobie zjednywać wszystkich. Rezerwowy center Kevin Seraphin pochodzący z Gujany Francuskiej wprost przyznaje, że na początku nie przepadał za Polakiem. - Nie lubiłem go w zeszłym roku. On jest inny, gościem, który się popisuje, trochę aroganckim nie tyle na boisku, co sam w sobie - mówi. Kiedy jednak poznał Gortata, polubił go jak nikogo innego.

- Teraz jest moim kumplem. W lecie powiedział mi, że mogę sobie wywalczyć miejsce na parkiecie. Powiedział mi, ze dam radę. Nie jest trenerem, ale powiedział mi, że pracując ciężko będę grał. Mówił: "nie poddawaj się, nie myśl, że mamy sześciu wysokich graczy". To Marcin sprawił, że w to uwierzyłem - przyznaje Francuz, który jest obecnie pierwszym zmiennikiem Gortata.

"Gdy zarabiasz 12 milionów dolarów, nie możesz mieć złego dnia"

W NBA Gortat imponuje także tym, że po podpisaniu wysokiego kontraktu nie zmieniła się jego motywacja i podejście do treningu. Często koszykarze znacznie obniżają poziom, gdy zaczną zarabiać dziesiątki milionów dolarów za sezon.

Za pięć lat gry Polak ma zagwarantowane 60 milionów dolarów. - Nie ma mowy, żeby mieć zły dzień, gdy zarabiasz 12 milionów dolarów. Nie możesz mieć złego dnia. Zbyt wiele osób ma na tym świecie problemy. Przyjść na dwu- trzygodzinny trening? To ma być dla ciebie problem - pyta retorycznie Gortat. - Bądźmy szczerzy, nie powinno być żadnych problemów, jeśli poukładasz sobie życie prywatne i rodzinne we właściwy sposób, wtedy nie masz problemów z zespołem, a drużyna wygrywa. Życie jest piękne, czego więcej potrzebujesz?

Bez problemów, tylko wdzięczność, dobre proporcje życia i pracy, przykład tego, jak dobry czas nastał dla Wizards - komentuje dziennikarz "Washington Post".

Podwyżki w NBA. Rekordzista zarobi prawie 14 mln dol. więcej

Czy Marcin Gortat jest doceniany?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.