NBA. Marcin Gortat: Gdyby nie lot, załatwilibyśmy to w dwie godziny

- Mój ojciec ma worek medali. Ja pewnie w życiu tylu nie będę miał. Ale ja jednym czekiem zarobię więcej niż on przez całe życie - powiedział po podpisaniu kontraktu z Washington Wizards Marcin Gortat.

W czwartek około godz. 18 polskiego czasu Gortat podpisał pięcioletni kontrakt z Wizards . Polak warunki umowy uzgodnił już wcześniej, zarobi 60 mln dol. - Będę drugim najlepiej zarabiającym sportowcem w Polsce. To, jak długo utrzymam się na tym miejscu, zależy od tego, jak będą grać inni piłkarze - żartował na konferencji prasowej Gortat.

- Mój ojciec ma worek medali. Ja pewnie w życiu tylu nie będę miał. Ale ja jednym czekiem zarobię więcej niż on przez całe życie - dodał z uśmiechem. Jego ojciec, Janusz Gortat, to jeden z najwybitniejszych polskich bokserów wagi półciężkiej, dwukrotny brązowy medalista igrzysk olimpijskich (1972 i 1976) i wicemistrz Europy z 1973 r.

- Żartowałem z trenerem Wittmanem, że w lidze letniej nie wpuszczał mnie na więcej niż pięć minut, a teraz jestem jego podstawowym centrem. Poświęciłem wiele, by znaleźć się w tym miejscu. Jeśli ktoś osiem lat temu powiedziałby mi, że podpiszę taki kontrakt, bym się zaśmiał - stwierdził. Ale więcej niż o pieniądzach mówił o tym, dlaczego został w Waszyngtonie i jakie ma cele.

Waszyngton zawsze opcją numer jeden

- Dla mnie to była łatwa decyzja. Negocjacje trwały 12 godzin, ale poszłoby szybciej, gdyby nie mój 10-godzinny lot samolotem. Załatwilibyśmy to w dwie godziny - mówił.

- Z agentem rozmawialiśmy o różnych zespołach, ale Waszyngton zawsze był opcją numer jeden. Na naszej liście życzeń mieli najwięcej plusów. Chciałem grać w środowisku, w którym dobrze się czuję. A tak tu jest - dodał.

- Władze Wizards wiele dla mnie zrobiły. Bardzo pomogły mi przy moich kampach, przysłały wiele osób, w tym trenera Randy'ego Wittmana. Rozmawiałem z wieloma zawodnikami i powtarzali mi, że jeśli klub pokazuje, że mu tak bardzo zależy, to nie możesz tego pominąć - stwierdził.

Gortat zapytany, kiedy poczuł, że Waszyngton to dla niego właściwe miejsce, powiedział: - Nie wiem, czy powinienem to mówić, ale gdy Nene doznał kontuzji. Wtedy mogłem pokazać się jako lider, wznieść się poziom wyżej. Wygrana z Chicago w play-off jeszcze bardziej mnie w tym utwierdziła.

Albo się pozabijamy, albo odniesiemy sukces

Gortat zamierza być jednym z liderów drużyny i chce z Wizards grać o mistrzostwo NBA. Wiem, że nic nie przychodzi od razu. Do wszystkiego dążymy krok po kroku. W tym roku postaramy się awansować do finałów konferencji - powiedział.

- Będę bardziej wyrazistym liderem, będę motywował Johna Walla i Bradleya Beala. Młodzi gracze często nie chcą słuchać tego, co się do nich mówi, ale ja mam do tego prawo. Jestem doświadczony, grałem w finałach NBA. Spędzimy z sobą pięć lat i albo się pozabijamy, albo zrobimy coś wielkiego. Zrobię wszystko, byśmy osiągnęli sukces - dodał.

Więcej o:
Copyright © Agora SA