To najgorszy mecz Gortata od trzech tygodni, ale cały zespół z Phoenix zagrał katastrofalnie. Polak oddał w sumie 10 rzutów, trafił zaledwie trzy - dwa razy spod samego kosza po podaniach od Steve'a Nasha, raz z czterech metrów po ładnym manewrze przeciwko doświadczonemu Marcusowi Camby'emu. Zdarzyły mu się jednak pudła z półdystansu, dwa jego rzuty blokowali rywale.
Gortat do ośmiu punktów dołożył 10 zbiórek i blok, miał też trzy straty i dwa faule. Jego seria double-double zakończyła się na dziewięciu kolejnych meczach.
W sumie Gortat zagrał 28 minut, bo trener Alvin Gentry przez ponad półtorej kwarty grał rezerwami.
Suns prowadzili po pierwszej kwarcie trzema punktami (24:21), ale w kolejnych dwóch sprawiali wrażenie, jakby grali ze sobą pierwszy raz. W drugiej kwarcie uciułali ledwie dziewięć punktów, w trzeciej 12, a Blazers to skwapliwie wykorzystali wykańczając efektownie kolejne akcje. Przez osiem minut na przełomie drugiej i trzeciej kwarty Suns nie byli w stanie zdobyć punktów, rywale odskoczyli na 33 punkty. Ostatecznie Blazers wygrali różnicą 38 punktów i zrewanżowali się za 25-punktową porażkę z 6 stycznia.
- Nie możemy rzucić dziewięciu punktów w kwarcie i liczyć na to, że będziemy w grze. Nie realizowaliśmy zagrywek, traciliśmy piłkę i rywale nam pokazali, jak kosztowne są takie błędy - mówił Alvin Gentry, trener Suns.
Najwięcej punktów dla Suns rzucił Grant Hill - 12. Rezerwowy Sebastian Telfair dodał 10. Suns rzucali z katastrofalną 37-procentową skutecznością, sromotnie przegrali walkę o zbiórki (41:58) i mieli aż 21 strat, po których rywale zdobyli 24 punkty. - Będą zmiany w zespole, bo widać, że obecny system nie funkcjonuje - powiedział trener, a zmiany mają nastąpić już w sobotnim meczu z Memphis Grizzlies.
23 punkty dla Blazers zdobył LaMarcus Aldridge, a 17 dorzucił Gerald Wallace. Marcus Camby spudłował cztery rzuty z gry, ale miał aż 20 zbiórek.
Suns do samego końca walczyli o to, by nie było to ich najgorszy ofensywnie mecz w historii. Dopiero trójka Sebastiana Telfaira na niespełna 20 sekund przed końcem sprawiła, że zespół z Arizony nie wyrównał niechlubnego rekordu z 1981 roku, kiedy w jednym ze spotkań zdobył ledwie 68 punktów.
71 punktów rzuconych to najgorszy wynik Suns od 2002 roku. 38-punktowa porażka jest trzecią najwyższą w historii - większą różnicą punktów przegrali tylko w 1971 roku w Atlancie (różnicą 41 punktów) oraz w 1988 roku w Seattle (44 punkty).
Była to trzecia porażka Suns z rzędu. Zespół z Arizony z bilansem 6-12 zajmuje odległe 12 miejsce na zachodzie i szanse na play-off ma marne. Blazers, którzy wygrali 12 z 20 meczów są na piątym miejscu. Prowadzą Oklahoma City Thunder (16-3).
Zespół Marcina Gortata zagra jeszcze dwa trudne mecze przed własną publicznością. W nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu Suns podejmą Memphis Grizzlies, a dwa dni później zmierzą się z mistrzami NBA Dallas Mavericks.
Rosyjska Rakieta i spółka - oni zawładną hokejem
NBA. Lakers znów na czele. Zobacz zestawienie najbogatszych klubów NBA wg "Forbesa" ?