Dla Chorwatów mecz był trudny nie tylko dlatego, że Rosjanie postawili im ciężkie warunki. Sporą rolę odgrywało też zmęczenie. Gracze Jasmina Repesy zaledwie kilkanaście godzin wcześniej stoczyli niesamowicie wyczerpujący bój o półfinał ze Słowenią.
Pierwsza połowa należała zdecydowanie do bardziej wypoczętych Rosjan (swój ćwierćfinał grali w czwartek), ale w trzeciej kwarcie dopalacz włączył niesamowity Roko Leni Ukić. Ataki napędzane przez rozgrywającego Milwaukee Bucks były niesłychanie skuteczne, a Chorwaci objęli minimalne prowadzenie. Starali się wykorzystywać swoją przewagę pod koszem - dobrze grał Mario Kasun oraz Sandro Nicević, który zastąpił Kasuna, gdy ten złapał piąty faul.
W ostatnich trzech minutach meczu Rosjanie po trójce Sergieja Monji doprowadzili nawet do remisu 65:65, ale Chorwaci w końcówce przycisnęli w obronie. Przez ponad dwie minuty gracze Davida Blatta nie byli w stanie zdobyć punktu - rywale zdobyli ich pięć i odskoczyli na sześć punktów na pół minuty przed końcem. Rosja strat nie zniwelowała.
Chorwacja zagra w niedzielę o piąte miejsce na EuroBaskecie z Francją. Gracze trenera Repesy mogą być już pewni udziału w przyszłorocznych mistrzostwach świata w Turcji. Rosja bezpośrednio na pewno nie awansuje, bo o miejsce siódme zagra z Turcją, a kwalifikacje uzyskuje sześć pierwszych zespołów.