Zobacz jak Polacy wygrali - Zczuba.tv ?
Po raz drugi w poniedziałkowy wieczór wrocławska Hala Stulecia zapełniła się podczas meczu Litwa-Turcja. Drugie spotkanie grupy D również oglądał niemal komplet publiczność. Wśród widowni prym wiedli zwłaszcza fani reprezentacji Litwy, których w sali była ponad połowa.
W spotkaniu długo nie mógł zaistnieć jeden z największych gwiazdorów EuroBasketu Hedo Turkoglu. Turek, do niedawna kolega Marcina Gortata w Orlando Magic dopiero po sześciu minutach zdobył swoje pierwsze punkty. Nieźle radziła sobie jednak inna gwiazda ekipy znad Bosforu Ersan Ilyasova i to zespół Bogdana Tanjevicia prowadził po pierwszych minutach gry. Ogłuszający doping zdyscyplinowanych i świetnie współpracujących ze sobą litewskich fanów sprawił jednak, że to Turkom zaczęły trząść się ręce. Fani naszych wschodnich sąsiadów przywieźli ze sobą do Wrocławia m.in. kilkanaście olbrzymich bębnów, które skutecznie wybijały z rytmu przeciwników ich ulubieńców. Dzięki temu Litwini wyszli na prowadzenie po pierwszej kwarcie 22:19.
Druga kwarta to niesamowicie zacięta, momentami toczona w parterze walka o każdą piłkę. W kosz wstrzelił się wreszcie Turkoglu, do którego partnerzy kierowali w ataku niemal każde podanie. Marijonas Petravicius dał z kolei kilka ważnych punktów ekipie Litwy. Żaden ze szkoleniowców nie mógł przełamać taktyki swojego vis-a-vis i do przerwy na tablicy wyników widniał remis po 39.
Po rzucie trzypunktowym w 24 minucie Jonasa Maciulisa znów było po równo. Dwoma rzutami zza linii 6,25 odpowiedzieli jednak Ersan Ilyasova oraz Sinan Guler. Było 50:44 dla Turków i trener Ramunas Butautas wziął czas. Po przerwie na żądanie rozkręcił się wreszcie inny superstrzelec Litwin Linas Kleiza. Zawodnik Denver Nuggets trafił dwukrotnie za dwa. Niewielką przewagę zaczęli uzyskiwać jednak Turcy. Wtedy atomowym wsadem nad rywalem popisał się Kleiza i zrobiło się 57:55 dla Turcji. Trzecią kwartę zakończyła trójka Simasa Jasaitisa, ale to Litwini musieli przed ostatnią odsłoną odrabiać pięciopunktową różnicę.
W czwartej kwarcie drużyna Tanjevicia cały czas utrzymywała skromną przewagę, jednak o kontrolowaniu sytuacji na boisku nie mogło być mowy. Na trzy minuty do końca wygrywali 72:66.
Dwa celne rzuty wolne Endera Arslana i dwa punkty Omera Asika dały Turkom aż 10 punktów przewagi. Po serii Linasa Kleizy rywale zmniejszyli straty do pięciu oczek. W niezwykle nerwowej i dramatycznej końcówce skutecznie wykonujący rzuty osobiste Ender Arslan dał Turcji pierwsze turniejowe zwycięstwo. Na nic zdały się przerwy brane przez Butautasa chcącego poukładać swój zespół i Litwini przegrali 76:84.
Walka i zaciętość z jaką grały obie drużyny potwierdziła jednak, że Polacy chcąc pokonać którąś z nich będą musieli się o wiele bardziej napocić niż w swoim zwycięskim inauguracyjnym pojedynku z Bułgarami. Podrażnieni porażką Litwini z pewnością będą chcieli udowodnić, że do Polski przyjechali co najmniej powtórzyć sukces sprzed dwóch lat z Hiszpanii. Pierwszą okazję do tego będą mieli już we wtorek w starciu z orłami Muli Katzurina. Turcy pokazali, że są mocni i szczególnie nie do zatrzymania może być dwójka wysokich snajperów Ilyasova i Turkoglu.