Koszykarze Grecji choć nie grali w tym meczu dobrze, to nadal są w walce o złoty medal i mając szansę na powtórzenie sukcesu sprzed dwóch lata. Zespół Słowenii miał przewagę od pierwszej kwarty, zdominował walkę od pierwszej chwili pod koszami.
W pierwszej kwarcie było co prawda pięć remisów, ale potem przewaga podopiecznych trenera Alesa Pipana rosła systematycznie. Po dwóch kwartach Słowenia prowadziła 34:28, a w trzeciej, najlepszej wygrywała już różnicą 16 pkt (58:42) w 26 minucie.
O losach meczu i zwycięstwie Greków zdecydowały dwie ostatnie minuty spotkania. W 38 minucie Słowenia wygrywała 61:49 i nic nie wskazywało na to, że Grecy są w stanie zwyciężyć.
Decydujące punkty zdobywał charyzmatyczny rozgrywający Heodoros Papaloukas, a Słoweńcy mylili się w ataku. W ostatnich dwóch minutach Słowenia miała pięć strat. Na 45 sekund przed końcem, po rzucie za 3 pkt Pataloukasa Grecy przegrywali już tylko 58:62, a po kolejnych 20 sekundach 61:62.
Decydujące punkty uzyskał Papaloukas i Grecja wygrywała 63:62, a ostatni rzut w meczu Lakovica był niecelny. Słoweńcy przegrali ostatnie 150 sekund meczu 1:12.