83-letni trener, który mieszka w Austrii, dokładnie 50 lat temu doprowadził Polaków do srebrnego medalu podczas mistrzostw Europy we Wrocławiu. Zagórski był też selekcjonerem reprezentacji podczas trzech igrzysk olimpijskich oraz na mistrzostwach świata w 1967 roku - jedynych, w których Polacy wzięli udział. Na mistrzostwach Europy zdobył z biało-czerwonymi w sumie trzy medale.
Na początku października ukaże się książka - "Srebrni chłopcy Zagórskiego", której współautorem jest dziennikarz Sport.pl i "Gazety Wyborczej" Łukasz Cegliński. Więcej informacji można znaleźć na Facebooku tej publikacji.
Witold Zagórski: Niestety nie. Polska telewizja, którą odbieram u siebie w domu, w ogóle nie pokazuje sportu. Ale staram się być na bieżąco, czytam wszystkie sprawozdania na stronie Pzkosz.pl, orientuję się, co się dzieje z drużyną. Ale jako naoczny świadek jej gry nie mogę się wypowiadać.
- Wiem, że jak grają obok siebie Maciej Lampe i Marcin Gortat, to drużyna ma zupełnie inne oblicze - jest mocniejsza, groźniejsza dla rywali. Problem w tym, czy obu środkowym starczy sił, by w każdym meczu grać na wysokim poziomie. Wiem, i oczywiście wie to trener Dirk Bauermann, że niemożliwe jest, by Gortat i Lampe grali po 40 minut w każdym meczu - chodzi o zmęczenie, faule itd. Ale jednak dobrze byłoby, by ta dwójka jak najdłużej mogła prowadzić zespół na boisku.
Zastanawiam się też nad inną kwestią - czy zespół, trener przygotowali taktykę na turniej? Marcin Gortat powtarza, że drużyna każdy mecz chce rozegrać na całego i walczyć o zwycięstwo. Ale może warto dokładnie zorientować się w sile i możliwościach rywali i przygotować jednak jakąś hierarchię meczów? Turniej to nie jest pojedynczy mecz - trzeba brać pod uwagę terminarz, zmęczenie i to, jak może wyglądać tabela. Oczywiście zawsze trzeba próbować wygrywać, ale lepiej uniknąć sytuacji, w której w każdym meczu pięknie walczy się do końca, ale się przegrywa. Warto szczególnie przygotować się na konkretne mecze. Ja, gdy moja kadra grała z ZSRR, USA czy Brazylią, miałem świadomość, że to światowa czołówka, którą trudno będzie ograć. Moim zdaniem Polacy powinni przygotować się na Gruzję, Czechów, może Chorwatów i określić, na kogo pójdą na całego.
- Z informacji z Niemiec wiem, że to bardzo dobry trener z dużym doświadczeniem, który od lat ma do czynienia z klasowymi graczami i wie, jak trzeba z nimi postępować. Bauermann taktykę dostosowuje do zawodników, których ma w zespole. Jak prowadzi zespół podczas meczów - trudno mi oceniać.
- Grupa, w której zagramy, jest bardzo silna. Życzyłbym sobie i życzę tego drużynie, byśmy się znaleźli w trójce, która awansuje do drugiej fazy. Są szanse na wygranie z Gruzją i Czechami. Gortat mówi, że chce zbić osłabioną Hiszpanię, ale to przecież nie jest zespół złożony z juniorów, tylko ciągle graczy na poziomie NBA. Jeśli uda się awansować, to będzie świetnie, bo takie osiągnięcie podniesie pewność siebie zespołu i wiarę zawodników we własne umiejętności. Ale na razie trzeba nastawić się na pierwszy mecze.
- I byłoby fantastycznie, gdyby udało się osiągnąć ogromny sukces i zdobyć medal. Ale będzie bardzo, bardzo trudno. Na razie zawodnicy powinni skupić się na walce o awans z grupy. Na marzenia o medalach może przyjdzie czas później.
- W najbliższy weekend będę w Polanicy, gdzie odbędzie się tradycyjny turniej oldbojów, a także zostaną włączeni kolejni byli koszykarze do Alei Gwiazd - w tym roku będą to m.in. Dariusz Zelig i Mieczysław Młynarski. To już nie moi gracze, ale Mietek Łopatka prosił mnie, bym przyjechał, a ja obiecałem, że we wrześniu będę pokazywał się w Polanicy. Na początku października przyjadę do Wrocławia na turniej zorganizowany z okazji 50-lecia zdobycia srebrnego medalu. Robię wszystko, by do tego doczekać.