EuroBasket 2013. Polacy słabsi od Turcji w ostatnim sparingu

Polscy koszykarze przegrali 68:81 w Stambule z Turcją w ostatnim sparingu przed rozpoczynającymi się w środę mistrzostwami Europy w Słowenii. Piątkowe spotkanie pokazało, jakie problemy mogą mieć Polacy w meczach z czołowymi zespołami grupy C - Hiszpanią, Słowenią, Chorwacją.

Po trzech spotkaniach w Lublinie, które - mimo zaskakującej porażki jednym punktem z Ukrainą - wprawiły w miniony weekend w niezłe humory reprezentantów i kibiców, w Stambule Polacy zagrali ze zdecydowanie silniejszym rywalem niż Ukraina, Wielka Brytania czy Szwecja. Mająca pod koszem Omera Asika, Ersana Ilyasovę, Oguza Savasa czy Semitha Erdena Turcja nie podwajała polskich środkowych, co w piątek miało destrukcyjny wpływ na grę biało-czerwonych.

Po pierwsze dlatego, że Marcin Gortat i Maciej Lampe nie zagrali tak, jak powinni grać, jeśli Polacy mają na Słowenii wyjść z grupy i walczyć o dobry wynik. Żaden z nich ani przez moment nie był wiodącą postacią zespołu trenera Dirka Bauermanna - Gortat zdobył 10 punktów (5/10 z gry), ale miał cztery straty (trzykrotnie popełniał błąd kroków), Lampe rzucił 11 (5/11 z gry). 21 punktów zdobyte wspólnie przez dwóch kluczowych graczy drużyny to zdecydowanie za mało.

Brak podwojeń pod koszem oznaczał niewiele dobrych pozycji do rzutów z dystansu. To, co wychodziło Polakom na dwóch poprzednich turniejach - szybka wymiana piłek na obwodzie i celne trójki niepilnowanych graczy - w Stambule nie miało racji bytu. Dlatego biało-czerwoni niejednokrotnie szamotali się daleko od kosza, trafili sporo mniej trójek niż np. w Lublinie. Bardzo dobrą skuteczność (9/19) osiągnęli dzięki Michałowi Ignerskiemu, który wykorzystał wszystkie trzy próby z dystansu.

Innym problemem Polaków była słaba gra rezerwowych, szczególnie rozgrywającego Krzysztofa Szubargi, który miał pięć strat (cztery przy przeprowadzaniu piłki!). Turcy dzięki łatwym punktom już na początku drugiej kwarty wyszli na prowadzenie 30:19. I pewnie by je powiększyli, gdyby nie świetna postawa Thomasa Kelatiego i skuteczność Ignerskiego.

 

Kelati w drugiej kwarcie zagrał bardzo wszechstronnie - Amerykanin z polskim paszportem w całym meczu zdobył 12 punktów i miał trzy asysty, a przed przerwą i podawał do Gortata, i rzucał na kosz po swoich akcjach z zasłonami, dobrze szukał pozycji do rzutów. Po jego trójce, która zakończyła zryw 12:1, było nawet 33:32 dla Polaków.

W trzeciej kwarcie, w której grali głównie rezerwowi, Turcja, szczególnie Ilyasova, punkty zdobywała z łatwością, a na początku ostatniej części prowadziła już 71:51. Podstawowi gracze reprezentacji Polski poprawili jednak obronę, zagrali lepiej w ataku i zdobyli 12 punktów z rzędu. Na nawiązanie walki byli jednak za słabi.

Mistrzostwa Europy rozpoczynają się w środę - Polacy w pierwszym meczu w Celje zagrają o 14.30 z Gruzją. A potem, w grupie C, spotkają się kolejno z Czechami, Chorwacją, Hiszpanią i Słowenią.

Turcja - Polska 81:68. Najwięcej dla Turcji: Ilyasova 15 (2). Polska: Kelati 12 (2), Lampe 11, Gortat 10, Koszarek 7 (1), Ponitka 4 oraz Ignerski 9 (3), Waczyński 6 (1), Zamojski 3 (1), Chyliński 3 (1), Karnowski 3, Szubarga 0.

Dyskutuj z autorem na jego blogu lub na Twitterze .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.