Prawnik byłego mistrza olimpijskiego z Aten Chris Manderson poinformował serwis ESPN.com, że poczuł się w obowiązku poinformować władze federalne o całym incydencie, w jakim brał udział jego klient. Między dwoma kolarzami doszło do ostrej dyskusji podczas spotkania w restauracji, do jakiego doszło w sobotę.
Adwokat zdradził, co powiedział mu Hamilton: Armstrong miał z niego drwić, podczas gdy właściciel restauracji i przyjaciel jednego z najlepszych kolarzy w historii powiedział ESPN, że "nie była to jakaś wielka konfrontacja".
Tymczasem Armstrong powiedział magazynowi "Outside", że cały incydent z pewnością był dosyć niezręczny dla obu panów, jednak miał całkiem spokojny przebieg.
Już dwa lata trwa federalne śledztwo w sprawie Armstronga, który jest podejrzany o stosowanie dopingu. Sąd w Los Angeles posiada materiał dowodowy, który może skazać kolarza i jego zespół za oszustwa, zmowę milczenia i przemyt nielegalnych substancji.
- Lance jest potencjalnym oskarżonym w śledztwie, a Tyler najprawdopodobniej będzie świadkiem. Jeśli dochodzi między nimi do jakiegokolwiek kontaktu, a szczególnie agresywnego, to my jako prawnicy mamy obowiązek poinformować o tym władzę - zaznaczył Manderson. - Co zrobią z tym władze, tego już nie wiem.
Około 12 mln Amerykanów oglądało 22 maja w CBS program "60 minut". Tyler Hamilton ujawnił w nim kulisy zawodowego kolarstwa - najbardziej szczegółowo wspominał o szprycowaniu się dopingiem w grupie US Postal w 1999 rok, kiedy Armstrong odniósł pierwszy z siedmiu triumfów w Tour de France.
Hamilton na dopingu zna się doskonale. W 2004 roku po zwycięstwie w olimpijskiej czasówce przyłapano go w Atenach na transfuzji krwi. Przez pomyłkę zamrożono jednak próbkę B i przez ten proceduralny błąd Amerykanin ocalał. Nie na długo - miesiąc po igrzyskach wpadł podczas Vuelta Espana.
"Armstrong koks przechowywał w lodówce" - "to wynurzenia obrzydliwego fałszerza" ?