Kolarstwo. Doping poza wszystkimi granicami

- Jest ścierwem - powiedział o Riccardo Ricco trener włoskiej kadry Paolo Bettini. - Idiota - dodał mistrz świata Fabian Cancellara. Krytykowany kolarz dwa dni walczył o życie w szpitalu, bo samodzielnie dokonał transfuzji własnej krwi.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Torebkę z krwią przechowywał w domowej lodówce przez 25 dni. Autotransfuzji dokonał w niedzielę przed treningiem. Wieczorem trafił do szpitala w Modenie. Był bliski śmierci, przestały działać jego nerki, miał ponad 40 st. gorączki. Przed zapadnięciem w chwilową śpiączkę zdążył powiedzieć lekarzowi, co zrobił. Życiu 27-letniego kolarza nic już nie zagraża, ale jego kariera sportowa ostatecznie legła w gruzach.

- Są granice wszystkiego. Riccardo je znacznie przekroczył - skomentował zachowanie Ricco mistrz Włoch Giovanni Visconti. - Trzeba być kompletnym wariatem, żeby trzymać torebkę z krwią w domu - powiedział prezes włoskiej federacji Renato Di Rocco.

Ricco był już wcześniej dyskwalifikowany. W 2008 roku podczas Tour de France, w którym wygrał dwa trudne górskie etapy, francuska policja znalazła w jego torbie strzykawki i uznawane w kolarstwie za doping lekarstwa. Niedługo potem badania wykazały, że stosował zmodyfikowane EPO, lek o nazwie CERA. Został zawieszony na 20 miesięcy. Wystartował ponownie w marcu 2010 roku. Podpisał wart 800 tys. euro rocznie kontrakt z holenderską grupą Vacansoleil.

Po historii z transfuzją będzie zdyskwalifikowany dożywotnio. - Żegnaj, Riccardo, nie będzie nam ciebie brakowało - stwierdził jego rodak Manuel Quinziato na starcie do trzeciego etapu Wyścigu Dookoła Kataru.

Włochy w szoku po czynie Ricardo Ricco ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.