Uczestniczka paraolimpiady powraca do zdrowia. Musi zapomnieć o kolejnych medalach

Medalistka Igrzysk Paraolimpijskich w Pekinie Holenderka Monique van der Vorst nie wywalczy upragnionego złota na kolejnej olimpiadzie. Zawodniczka nie będzie miała szans na zrealizowanie jednego ze swoich marzeń, bo spełnia się właśnie jej inne pragnienie - po kilkunastu latach Vorst's odzyskała czucie w nogach i zaczyna normalnie chodzić.

Jej problemy ze zdrowiem zaczęły się, gdy miała 13 lat. Podczas meczu hokeja na trawie, tak niefortunnie stanęła na nawierzchnię, że skręciła kostkę. Konieczna była operacja. Po niej wystąpiły jednak komplikacje. - Od płynu, który zgromadził się w mojej nodze, kończyna mocno spuchła, zrobiła się purpurowa i strasznie zimna - opowiada zawodniczka, która po pewnym czasie nie mogła wykonać nogą żadnego ruchu.

Lekarze nie potrafili stwierdzić co było przyczyną zwiotczenia. Następnego roku straciła niemal całą sprawność w drugiej nodze. - Operacja wpłynęła na wszystkie moje mięśnie i nerwy. Kiedy mówiłam o tym ludziom nie byli w stanie mi uwierzyć - zdradza Vorst.

- Wraz z rodziną próbowaliśmy wszystkich sposobów, ale moja noga była sparaliżowana. W pewnym momencie straciliśmy nadzieję. Nie było sensu szukać nawet medycznego wyjaśnienia. Nikt nigdy nie był w stanie wytłumaczyć jej co tak naprawdę było przyczyną paraliżu.

Powrót do sportu, groźny wypadek i srebrne medale w Pekinie

Po prawie dwuletniej przerwie powróciła do uprawiania sportu. W 2000 roku, w wieku 15 lat, wystartowała w swoich pierwszych zawodach kolarstwa ręcznego. - To dało mi poczucie własnej wartości. Zaczęłam myśleć o moich możliwościach, a nie ograniczeniach. Tęskniłam za bieganiem, ale było tyle innych czynności, które jeszcze mogłam wykonywać. Byłam niezależna. Mogłam jeździć, latać. Miałam interesujące życie - mówi zawodniczka.

Federacja Sportów Paraolimpijskich zatwierdziła jej paraliż i umożliwiła rywalizację w klasie C, obejmującej zawodników i zawodniczki z całkowitą i częściową utratą funkcji ruchowych kończyn dolnych.

Kolarstwo okazało się jej sportem numer 1. W 2008 na olimpiadzie w Pekinie Vorst zdobyła dwa srebrne medale. Od złota dzielił ją włos. W wyścigu na 40 km od pierwszej zawodniczki na mecie była wolniejsza zaledwie o 0,13 ss.

Niewiele brakowało, a Vorst w ogóle nie wystartowałaby na Igrzyskach. Kilka miesięcy wcześniej, podczas treningu na Florydzie, została potrącona przez samochód, w wyniku czego doznała uszkodzenia rdzenia kręgowego. - Sama nie wiem, jak to zrobiłam, ale skupiłam się tylko na moim celu. To chyba sprawa siły woli - powiedziała Holenderka.

Nie będzie złota

Swoich marzeń o złocie na nadchodzących Igrzyskach w Londynie nie zrealizuje. Latem odzyskała czucie w nogach i teraz ma szansę ponownie chodzić. Paradoksalnie stało się to po kolejnym wypadku.

Podczas jazdy po hiszpańskiej Majorce została staranowana przez rowerzystę. Pod wpływem uderzenie wypadła z wózka. Leżąc na ziemi poczuła w nogach skurcze.

Jej pierwszą myślą było to, jak wypadek wpłynie na jej przygotowania do kolejnej imprezy. Szybko wróciła do jeżdżenia, ale treningi uniemożliwiał pojawiający się ból pleców. Trafiła do szpitala, gdzie poddała się rehabilitacji.

W czerwcu poczuła mrowienie w lewej stopie. Jej nogi były jeszcze bardzo słabe, ale pierwszy raz od kilkunastu lat mogła poczuć je obie. Na początku o niczym nie informowała swoich rodziców. - Nie mogę wytłumaczyć jak o jest. Poczułam coś, czego nie mogłam doświadczyć przez tyle lat - mówi Vorst.

Kolejnym etapem była nauka stania. W tym celu używała swoich silnych rąk. Przy pomocy chodzika stopniowo zwiększała siłę nacisku stóp na podłoże. W ten sposób wzmacniała nogi i od początku opanowywała umiejętność utrzymania równowagi. W dążeniu do odzyskania sprawności była niezwykle zdeterminowana. - Za każdym razem kiedy padałam na ziemię, nie czułam żadnego bólu. Próbowałam setki razy - mówiła.

Vorst jest na dobrej drodze do tego, aby ponownie chodzić. Z każdym dniem stawia w tym celu, dosłownie i w przenośni, coraz większe kroki. Jak to możliwe, że po tylu latach znów może być w pełni sprawna?

Szczęście w nieszczęściu

Jak powiedział holenderskiej telewizji rehabilitant Monique - Dr. Christof Smit, "upadek mógł znieść zator i umożliwić proces odbudowy układu nerwowego, co do końca nie można medycznie wytłumaczyć."

- Około połowa wszystkich ludzi mających problemy z rdzeniem kręgowym ponownie zaczyna reagować na bodźce, ale w większości przypadków nie oznacza to, że ponownie będą mogły chodzić - mówi z kolei Dr. John Ridwell, specjalizujący się w takich urazach. - Dzięki silnemu układowi krążenia i minimalnemu zanikowi mięśni, silne osoby mogą wzmocnić układ nerwowy i sprawić, aby ponownie zaczął funkcjonować jak u zdrowej osoby - uważa Ridwell. Lekarz twierdzi, że Vorst jako sportsmenka ma większe szanse niż przeciętny człowiek

Odzyskanie sprawności przez Holenderkę ma jednak drugą stronę medalu. Zawodniczka najprawdopodobniej będzie musiała pożegnać się z Igrzyskami Paraolimpijskimi i tym samym z wymarzonym złotem. - Rywalizacja była moją pasją. To jest trudne, bo muszę znaleźć w życiu nowy cel.

Obecnie Holenderka przechodzi rehabilitację w Amsterdamie. Brakuje jej jednak kontaktu z innymi zawodniczkami i smaku współzawodnictwa. W 2009 roku triumfowała na zawodach Ironman na Hawajach. W przyszłości chciałaby w nich wystąpić już jako zawodniczka pełnosprawna.

Jak twierdzi, tym roku nie potrzebuje świąt. - Każdy dzień był przecież specjalny - mówi.

Michał Przysiężny będzie trenował z Federerm ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.