Agenci federalni z Interpolem szukają haka na Armstronga

Amerykański agent federalny, prokurator i szef amerykańskiej agencji antydopingowej szukający dowodów na nielegalne wspomaganie Lance'a Armstronga, przepytywali we Francji włoskiego śledczego i francuskich policjantów

Agent Jeff Novitzky, zastępca prokuratora okręgowego w Kalifornii Doug Miller oraz szef amerykańskiej agencji antydopingowej Travis Tygart spędzili dwa dni w Lyonie. Wizyta miała być tajna, ale gdy chodzi o domniemany doping Armstronga, we Francji trudno o zachowanie sekretu.

Agencja AP podała, że w stalowo-szklanej, ultranowoczesnej siedzibie Interpolu Amerykanie rozmawiali z francuskimi władzami antydopingowymi, które przetrzymują sześć próbek moczu kolarza z 1999 roku. W wyniku przeprowadzonego w 2005 roku eksperymentalnego badania na EPO francuskie laboratorium za pomocą nowej wówczas metody znalazło hormon w 16 próbkach z 1999 roku, w tym w sześciu należących do Armstronga. Amerykanie chcieli zapewne otrzymać wyniki.

Rozmawiali też z policjantami odpowiedzialnymi za walkę z dopingiem, który we Francji jest przestępstwem ściganym z urzędu.

Obecnie francuska policja prowadzi śledztwo w sprawie sprzętu do transfuzji znalezionego w 2009 roku w pojemnikach należących do zespołu Astana. Jeździli w nim wtedy Armstrong i zwycięzca wyścigu Alberto Contador. Wiadomo, że wcześniej przesłuchiwani byli w tej sprawie były szef sportowy zespołu, wieloletni współpracownik Armstronga Johan Bruyneel, były dyrektor Alain Gallopin oraz dwaj lekarze związani z drużyną.

Novitzky i Miller, którzy wcześniej doprowadzili do wyroków skazujących w aferze BALCo (w tym gwiazdę lekkoatletyki Marion Jones za krzywoprzysięstwo), od zeszłego roku prowadzą dochodzenie w sprawie domniemanego dopingu siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France. Wszczęli je po doniesieniach byłego partnera Armstronga i zdyskwalifikowanego za doping zwycięzcy Tour de France z 2006 roku Floyda Landisa o systematycznym dopingu legendy kolarstwa. Proceder miał odbywać się wtedy, gdy Armstrong jeździł w zespole US Postal. Jeśli śledczy znajdą dowody na doping, prawdopodobnie będą mogli oskarżyć kolarza o sprzeniewierzenie pieniędzy publicznej spółki - amerykańskiej Poczty. Dziennikarze piszą też, że możliwy byłby również zarzut udziału w grupie przestępczej obracającej zakazanymi chemikaliami.

Główny zarzut, jaki przedstawią agent i prokurator Armstrongowi (jeśli znajdą dowody świadczące przeciw niemu), stanowi ich ściśle strzeżoną tajemnicę. Jeden z amerykańskich reporterów, charakteryzując dwumetrowego, łysego jak kolano Novitzky'ego, napisał, że agent federalny potrafiłby wymigać się od odpowiedzi nawet zapytany w południe na Saharze o to, czy świeci słońce.

Przed sądem w Los Angeles od wielu tygodni trwają przesłuchania. Prawdopodobnie ostatnim świadkiem - ich lista oraz zeznania są tajne - był partner Armstronga z zespołu RadioShack Jarosław Popowycz. O tym przesłuchaniu akurat wiadomo, bo jego prawnik narzekał w prasie na kuriozalność okoliczności. Ukrainiec przyjechał bowiem do USA wziąć udział w dobroczynnym wyścigu organizowanym przez fundację Armstronga do walki z rakiem. Wkrótce po powrocie do Włoch willę Popowycza przeszukało komando gwardii narodowej i karabinierów. Skonfiskowano laptop i telefon kolarza.

Prokurator, który zlecił przeszukanie - Benedetto Roberti - również uczestniczył w spotkaniach z Amerykanami w Lyonie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA