Dwie Polki walczą o medal mistrzostw świata w kolarstwie górskim

Paula Gorycka i Katarzyna Solus-Miśkiewicz w kanadyjskim Mont-Sainte-Anne walczą dziś o godz. 11 (o 17 polskiego czasu, relacja runda po rundzie na iwanczyk.blox.pl) o podium MŚ w wyścigu do lat 23. Mają wielkie szanse, tym bardziej że Paula to jedna z największych nadziei polskiego kolarstwa. Obie nie chciały rozmawiać przed swoim startem (dokładnie ta sama trasa, co elita kobiet z Mają Włoszczowską na czele), są stremowane, a dla lepszego samopoczucia pomalowały paznokcie w barwy narodowe.

Napisały jednak dla nas swoje sylwetki, załączyły też aktualne zdjęcia.

Paula Gorycka: Jak polubiłam się z rowerem

Urodziłam się 5 listopada 1990 roku. Zodiakalny skorpion Podobno od początku wiedziałam, czego chcę i stawiałam na swoim. I tak w chwili, gdy odkryłam na świecie istnienie rowerów, zapragnęłam zapoznać się z nimi bliżej. Od razu się polubiliśmy. Ale w pewnym momencie w nasze układy wmieszał się mój Tata. Było to w 2000 roku, dwa lata po moim pierwszym wygranym wyścigu. Tato postanowił sprawdzić się w roli trenera. Początki były naprawdę trudne, ale w miarę upływu czasu ja jeździłam coraz lepiej, a Tato z trenera kata przeobrażał się w łagodnego przewodnika. W tym czasie Mama bawiła się w dietetyka, a siostra Sylwia intensywnie pracowała nad moją cierpliwością i żelazną odpornością psychiczną. Dzięki tej wesołej gromadce w 2008 roku wylądowałam w kadrze. Nie, nie na czterech łapach, raczej na grzbiecie. Na codziennych odprawach systematycznie robiłam się czerwona jak burak. Na szczęście swój pierwszy zagraniczny start (tak się akurat złożyło, że były to mistrzostwa świata) ukończyłam na całkiem niezłym piątym miejscu. I od tego przełomowego momentu rower stał się dla mnie bardzo ważnym elementem w życiu.

Oczywiście poza jazdą na rowerze interesują mnie też inne rzeczy. W wolnym czasie chętnie czytam książki przygodowe, z Sylwią zawsze jesteśmy w ruchu (na lądzie, w wodzie, w powietrzu - bez znaczenia), a ze znajomymi preferujemy spotkania w nastroju chillout'owym. Na krakowskiej AWF studiuję fizjoterapię. A jak każdy mam swoje dziwactwa - jednym z nich jest kolekcjonowanie gadżetów z krowami.

Katarzyna Solus-Miśkowicz: Góralskie karczmy to jest to!

Nazywam się Katarzyna Solus-Miśkowicz, mam 22 lata, jestem studentką i od października 2009 roku najszczęśliwszą żoną na świecie, a przynajmniej tak się czuję. Na rowerze jeżdżę już od ok 12 lat. Trenuję od jakichś 6 lat. Jak zaczęłam jeździć? Moja szkoła podstawowa zaczęła brać udział w zawodach w kolarstwie górskim. Oczywiście jako dziecko wszędzie w każdej dyscyplinie było mnie pełno, więc i tam wystartowałam. I od tej pory, z każdym rokiem coraz bardziej zakochuję się w tym sporcie.

Moim hobby; pewnie nie zadziwię nikogo, jest aktywne spędzanie czasu, najczęściej są to sporty zimowe; bardzo dużo jeżdżę na nartach zjazdowych, czasami snowboard, treningowo i dla wypoczynku biegówki, jak tylko mam czas, chodzę w góry. Wieczory natomiast uwielbiam spędzać razem ze znajomymi w jakże znanych góralskich karczmach:).

Co mogę powiedzieć o sobie? Mały złośnik, mój mąż może to potwierdzić:). Oprócz tej niezbyt chwalebnej cechy, jestem optymistką, a przynajmniej staram się nią być. Uparciuch...tak to na pewno też, w końcu mój znak zodiakalny to baran.

Moje cele? Na pewno jak najlepszy wynik na zbliżających się mistrzostwach świata, interesuje mnie tylko czołowa 10, wynik dalszy nie będzie satysfakcjonujący, a wiem, że będzie naprawdę ciężko, zarówno psychicznie jak i fizycznie, tutaj jeszcze dochodzi technicznie, czego u nas w Polsce nie ma...

Podyskutuj z autorem na jego blogu iwanczyk.blox.pl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.