Zwycięzca sprzed roku odjechał Luksemburczykowi trzy kilometry przed metą, na nieprzyjemnym - o 11-procentowym stopniu nachylenia - podjeździe w pobliżu Mende w Masywie Centralnym. Schleck próbował rzucić się w pościg, ale wyraźnie nie miał siły. - Zobaczyłem, że Andy ma chwilę słabości, ruszyłem. Wiedziałem, że jest ambitny, ale nie zareagował - opowiadał Contador. - Alberto zaatakował bardzo inteligentnie, był między nami jeszcze jeden kolarz, nie trzymałem się jego koła. Potem powiedziałem sobie: lepiej będzie, jak zachowam swój rytm i przyśpieszę na płaskim - mówił z kolei Schleck.
Hiszpan nie wygrał etapu - na finiszu wyprzedził go jego rodak Joaquim Rodriquez z Katiuszy - nieco stracił ze swojej przewagi na końcowym, już równym odcinku, ale odniósł psychologiczne zwycięstwo przed decydującym tygodniem. Udowodnił, że jest silny i minimalna porażka w Alpach ze Schleckiem nie miała żadnego znaczenia.
W sobotę płaski etap, ale już w niedzielę zaczynają się mordercze Pireneje. - Jestem zadowolony przed pirenejskimi etapami, zwłaszcza z moich nóg. Miło jest widzieć swoje ciało tak dobrze reagujące po 210 kilometrach wyścigu - mówił w piątek po zejściu z roweru Contador.
Schleck nie robi tragedii z piątkowej porażki. - Nie lubię tej góry, jest sztywna. Bardziej pasują mi Pireneje. Będzie zupełnie inaczej. Zobaczycie prawdziwy pojedynek między mną a Alberto - zapowiada lider Tour de France.
Profil niedzielnego etapu zapowiada walkę w końcówce, najpierw wjazd na dwutysięcznik Port de Palheres, potem wspinaczka na metę w Ax 3 Domaines (1360 m n.p.m.). Nie ma wątpliwości - rozpoczyna się decydująca rozgrywka.
1. J. Rodriguez (Hiszpania/Katiusza) 4:58.26; 2. A. Contador (Hiszpania/Astana) ten sam czas; 3. A. Winokurow (Kazachstan/Astana) 4 s straty; 4. J. Van den Broeck (Belgia/Omega-Pharma) 10 s; 5. A. Schleck (Luksemburg/Saxo Bank) 10 s... 46. S. Szmyd (Liquigas) 2.41.
1. Schleck 58:42.01; 2. Contador 31 s; 3. S. Sanchez (Hiszpania/Euskaltel) 2.45; 4. D. Mienszow (Rosja/Rabobank) 2.58; 5. Van den Broeck 3.31.