Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?
W blisko stuletniej historii kolarskich igrzysk olimpijskich - jak TdF nazywają sami zawodnicy - tylko kilkanaście razy peleton wyjechał poza granice Francji. Wyjeżdżał za wielkie pieniądze miast i krajów, które chciały promować się choćby w jednej z trzytygodniowych transmisji telewizyjnych do ponad 100 krajów świata. Kolarzy gościły najczęściej kraje Beneluksu, ale także Niemcy, Szwajcaria, Hiszpania, Irlandia i Anglia.
Bogdan Koraszewski ma 62 lata, mieszka w Krakowie. Ogląda Tour nie tylko w telewizji, jeździ także na najciekawsze etapy. Ścigał się na rowerze, był w młodzieżowej reprezentacji Polski, ale nie spełniło się jego największe marzenie, czyli start w Wyścigu Pokoju. Sześć lat temu wyznaczył sobie nowy cel - sprowadzić do Polski TdF, najlepiej do swojego miasta.
- Pojechałem w 2004 roku do belgijskiego Liege, gdzie startował TdF - opowiada Koraszewski. - Tam podjął mnie ówczesny dyrektor wyścigu Jean-Marie Leblanc. Złożyłem mu wstępną propozycję, ta oficjalna musiała wypłynąć od miasta.
Rok później Koraszewski został szefem Rowerowej Akademii Królewskiej, która wspólnie z władzami Krakowa stała się oficjalnym już partnerem TdF w staraniach o wyścig. Do akademii należą sławni niegdyś kolarze, m.in. Jan Brzeźny, Jan Kudra, Mieczysław Nowicki i Tadeusz Mytnik. W 2007 roku polska delegacja znów wybrała się do szefa wyścigu, którym został Christian Prudhomme.
Koraszewski: - Tym razem dowiedzieliśmy się, że jesteśmy w gronie miast, które już po przesianiu ofert mają szansę na organizację. Kiedy? Liczymy, że najwcześniej za trzy lata, najpóźniej za pięć.
Szef TdF nie odpowiedział dotąd na maila "Gazety". Od jego współpracowników dowiedzieliśmy się, że obok polskiej aplikacji rokrocznie wpływa około 200, wśród nich m.in. Tokio i Dauhy. Po pierwszym odsiewie Kraków został ponoć zakwalifikowany do grupy miast, które rywalizują o start TdF w latach 2013-15.
Organizacja wiąże się z niemałymi kosztami. Oprócz noclegów dla ponad 20 ekip sportowych, setek dziennikarzy i przedstawicieli sponsorów to tzw. wpisowe. Nieoficjalnie miasta płacą od 500 tys. euro wzwyż.
Władze Krakowa są na to przygotowane, zresztą podczas kolejnego spotkania Koraszewskiego z Prudhomme 25 kwietnia omawiano termin spotkania wierchuszki TdF z delegacją miasta. Wyznaczyli je na wieczór po którymś z etapów tegorocznego wyścigu. Prudhomme dostanie też precyzyjny plan imprezy w Polsce, który Koraszewski nakreślił w niedawno obronionej pracy dyplomowej na Uniwersytecie Jagiellońskim. - Kiedy studiowałem we francuskim Lille zarządzanie, zająłem się słynnym klasykiem Paryż - Roubaix - opowiada.
Otwarcie TdF i prezentacja ekip - według planu Koraszewskiego - miałyby odbyć się w piątek. Następnego dnia liczący 6,4 km prolog - ze startem i z metą na Rynku Głównym. Pierwszy etap prowadziłby z Krakowa do Zakopanego. Start o 12.20 przez Wadowice i Nowy Targ. W sumie 181 km, przy średniej prędkości 42 km/godz. na metę pod Wielką Krokwią kolarze dotarliby o 16.52.
- Ten facet to wariat. Wariat na punkcie rowerów - opowiada o Koraszewskim Ryszard Szurkowski, legenda polskiego kolarstwa, a teraz szef Polskiego Związku Kolarskiego. - Widziałem jego olbrzymie zaangażowanie, potwierdziliśmy jego kontakty z dyrektorem TdF oraz władzami Krakowa. Od naszej federacji także dostał pełne poparcie, walczymy o start tego wyścigu w Polsce. TdF u nas to wcale nie mrzonka. Uwierzcie mi, wiem, co mówię.
Wypadek Andy'ego Schlecka podczas Tour de France ?