Katarzyna Niewiadoma zapisała się na kartach polskiego sportu, wygrywając tegoroczny kobiecy wyścig Tour de France. O triumfie Polki zdecydowały cztery sekundy. Nasza reprezentantka na linii mety nie ukrywała wzruszenia.
Walka o końcowy triumf rozgrywała się na ósmym etapie wyścigu i podjeździe pod Alpe d'Huez. Polka po zakończeniu rywalizacji nie ukrywała, że był to ciężki dzień na trasie. - Miałam naprawdę trudny momenty na Glandon, ale na zjeździe zdołałam się odbudować. Musimy też podziękować ekipie Lidl-Trek, która wykonała dla nas świetną pracę, pomagając w gonieniu - mówiła przed kamerami. - Czułam się źle, ale dawałam z siebie wszystko - komentowała.
- Na Alpe d'Huez wiedziałam, że muszę pojechać mądrze, by na ostatnich pięciu kilometrach minimalizować stratę do prowadzących, jak to tylko możliwe. W radiu niesamowicie krzyczeli mi do ucha na finałowym kilometrze, a ten wjazd był dla mnie straszny, kosztował tak wiele. Szaleństwo - dodała.
Na koniec kolarka zwróciła się też z podziękowaniami do kilku osób. - Chciałabym bardzo podziękować tak wielu osobom, zaczynając od mojego męża, rodziny, całej drużyny, wszystkich, którzy odpowiednio przygotowali mnie do tego. Tak wielu miało udział w tym zwycięstwie - mówiła.
Triumf w Tour de France to jeden z największych sukcesów w karierze Katarzyny Niewiadomej. Przypomnijmy, że w ostatnich dwóch latach stała ona na najniższym stopniu podium podczas tego wyścigu. - Rok temu przegrałam niewiele. Nic nie dzieje się bez przyczyny - powiedziała.
Niewiadomej gratulacje ślą ludzie z całej Polski. Głos po jej zwycięstwie w wyścigu zabrał nawet premier Donald Tusk.