Daria Pikulik została nieoczekiwaną bohaterką ostatniego dnia igrzysk olimpijskich w Paryżu. Gdy wydawało się, że polscy sportowcy ze stolicy Francji nie przywiozą nawet dziesięciu medali, to wtedy Pikulik sięgnęła po srebrny medal w kolarstwie torowym, w konkurencji omnium.
- Jeszcze to do mnie nie dociera. W końcu spełniłam swoje marzenie. Dziś miałam nowe nastawienie. Powiedziałam sobie od startu, że robię wszystko, co mogę. Jeśli by nie wystarczyło, to i tak nie miałabym sobie nic do zarzucenia, bo wiedziałabym, że dałam z siebie wszystko. Do końca nie wierzyłam, co się dzieje i nie patrzyłam na tablicę wyników. Spojrzałam na nią dopiero na przedostatnim finiszu. Powiedziałam sobie: Dzięki Bogu, że Chinka to ciągnie i nikt nie atakuje. Jechałam odłączona swój wyścig - mówiła na gorąco świeżo upieczona wicemistrzyni olimpijka w rozmowie z TVP Sport.
Jednak Daria Pikulik po wspaniałym sukcesie w Paryżu nie udała się na wakacje. Przeniosła się do Holandii, gdzie już w poniedziałek wystartował kobiecy Tour de France. Właśnie dzisiaj odbył się pierwszy etap wyścigu z Rotterdamu do Hagi o długości 124 kilometrów.
Pikulik dojechała szósta na metę poniedziałkowego etapu, a jednocześnie jako pierwsza z zespołu Human Powered Health, który reprezentuje. I to dzień po zdobyciu medalu! Polka musiała ustąpić miejsca Charlotte Kool, Anniinie Ahtosalo, Elisy Balsamo, Lotcie Henttali i Marianne Vos.
Drugi etap we wtorek 13 sierpnia o długości 67 kilometrów będzie z Dordrechtu do Rotterdamu. Tour de France kobiet zakończy się w niedzielę 18 sierpnia.