Chris Harper to doświadczony zawodnik. W listopadzie tego roku skończy 30 lat, a w swoim dorobku ma niezłe występy. W marcowym wyścigu Volta Ciclista a Catalunya zajął 6. miejsce., zaś w zmaganiach od Paryża do Nicei zajął 12. pozycję.
Tym razem, rywalizując w Tour of the Alps, nie powtórzy dobrych rezultatów. Wszystko za sprawą zdarzenia, które miało miejsce podczas 140-kilometrowego czwartego etapu wyścigu. Harper we wcześniejszych częściach spisywał się dobrze. Zajmował kolejno: 2., 40 i 21. miejsce. Wszystko układało się dobrze aż do feralnego wypadku podczas czwartkowego popołudnia.
Harper samotnie przemierzał kolejne kilometry trasy, aż w pewnym momencie na jednym z zakrętów stracił panowanie nad rowerem. Powtórki pokazały, że spowodowane to było najechaniem na studzienkę. Zawodnik wpadł w poślizg, przewrócił się, uderzył plecami o krawężnik. Zatrzymał się dopiero na słupie. Uderzył w niego głową.
- Ależ to była nieładnie wyglądająca kraksa. Nie wiem, czy tutaj strzeliła guma, ale nagle zaczęło rzucać tym rowerem Chrisa Harpera - powiedział komentatorów transmisji.
Po chwili na jezdni wylądował jego rodak - Ben O'Connor. Młodszy z Australijczyków zdołał jednak wstać o własnych siłach, wsiąść na rower i pojechać dalej. Nagranie ze zdarzenia na swoim profilu na portalu X opublikował Eurosport. Opatrzył je wymownym opisem.
- Wsiadając na rower zawsze zakładajcie kask. Zawsze! Wielce prawdopodobne, że w tym przypadku kask uratował życie Chrisowi Harperowi. Swoją drogą, mamy kolejny przykład "świetnie" zabezpieczonej tras - czytamy.