Choć kolarstwo kojarzymy głównie ze ściganiem na zamkniętych drogach, zawodnicy na co dzień trenują w otwartym ruchu. Przez to też, niestety coraz częściej, zdarzają się wypadki z zawodowcami w rolach głównych, które kolarzy wykluczają na pewien czas ze startów.
Niestety w ostatnich dniach przekonać się o tym mógł kolumbijski sprinter Juan Sebastian Molano. 28-letni zawodnik, podczas jednego z treningów w Belgii przygotowujących go do startu w Gent - Wevelgem, został uderzony przez nierozważnego kierowcę, co wykluczyło go z udziału w belgijskiej imprezie.
Nie to było jednak najważniejsze, gdy film z wypadku ujrzał światło dzienne. Na nagraniu udokumentowanym przez jedną z kamer przydomowego monitoringu widać latający rower doświadczonego zawodnika, co świadczyło o sile uderzenia. Od razu rozpoczęły się więc dywagacje, jak długa przerwa w startach czeka zawodnika UAE Team Emirates.
Na szczęście cała sytuacja zakończyła się lepiej, niż można było się spodziewać. Według informacji podanych przez zespół Kolumbijczyka jedynym poważniejszym urazem jest złamanie palca u stopy. Oprócz tego 28-latek mierzy się ze wstrząśnieniem mózgu, ranami na głowie i ogólnym potłuczeniu.
Obecnie nie wiadomo, ile potrwa przerwa w startach doświadczonego sprintera. Można założyć, że na pewno nie zobaczymy go na trasie zbliżającej się Ronde van Vlaanderen. Kolejnym wyścigiem w kalendarzu Molano jest Tour de Hongrie, zaplanowane na pierwszą połowę maja. Wydaje się, że do tego czasu etapowy zwycięzca Vuelta a Espana powinien wrócić do pełni sił.
Przypomnijmy, że już w niedzielę kolarze staną na starcie drugiego monumentu w sezonie, jakim będzie Wyścig dookoła Flandrii. Podobnie jak w poprzednich wyścigach, faworytami do zajęcia czołowych miejsc będą Wout van Aert, Mathieu van der Poel oraz Tadej Pogacar.