Sytuacja miała miejsce tuż przed metą przedostatniego etapu wyścigu kolarskiego Tour of Hellas. Liczył on 176 kilometry, a jego trasa przebiegała z Karditsy do Larisy. Kończył się on sprinterskim finiszem i to właśnie podczas niego doszło do bardzo groźnie wyglądającego wypadku.
O pierwsze miejsce rywalizowało jeszcze kilku kolarzy, a droga, po której jeździli była bardzo ciasna. W pewnym momencie jeden z pędzących zawodników trącił kolejnego, co wywołało serię upadków.
Kilku kolarzy wpadło także w bandę oddzielającą ich od widowni, a pozostali zawodnicy zaczęli na nich najeżdżać. - Bardzo źle to wyglądało - stwierdził komentujący w stacji "Eurosport" zawody Igor Błachut.
Wypadek, choć wyglądał bardzo groźnie, to zakończył się w miarę szczęśliwie. Żaden z uczestniczących w nim zawodników nie odniósł poważniejszej kontuzji. Finalnie przedostatni etap wygrał Nils Lau Nyborg Broge. Tour of Hellas zakończyło się natomiast w niedzielę (01.05), a jego triumfatorem był Aaron Gate.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Wypadki podczas sprintów są jednymi z najbardziej niebezpiecznych podczas wyścigów kolarskich. W 2020 roku do podobnego zdarzenia doszło podczas Tour de Pologne. Dylan Groenewegen zepchnął wówczas Fabio Jakobsena w barierki i ten doznał poważnych obrażeń. Udało mu się powrócić do rywalizacji dopiero po 249 dniach.