"W nocy z piątku na sobotę złodzieje włamali się do budynku i wyłamali drzwi wszystkich komórek lokatorskich. Jedna z nich to moja rowerownia. Rowery niesprzedawalne. Dwa czarne hardtaile: KROSS Level. Jeden ze złotymi zdobieniami – na nim wygrałam Puchar Świata w Val di Sole. Drugi – całkowicie czarny z charakterystyczną sztycą JBG2, trzeci rower to KROSS Earth (full). Na amortyzatorach DT Swiss" – napisała na swoim Facebooku Włoszczowska, przekonując, że ciężko będzie sprzedać skradzione rowery na czarnym rynku.
"Drodzy złodzieje. Koniec kariery nie oznacza, że przestaję jeździć na rowerze. Mam nadzieję, że sumienie, a prędzej argument, że nikt tych rowerów nie kupi, sprawi, że porzucicie je w miejscu, gdzie władze będą mogły je odnaleźć" – dodała Włoszczowska.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl!
Maja Włoszczowska na początku października zakończyła karierę sportową. W swoim ostatnim występie wywalczyła srebrny medal podczas mistrzostw świata w maratonie górskim. Przez lata Polka była jedną z najlepszych zawodniczek kolarstwa górskiego na świecie. W swoim dorobku ma przede wszystkim dwa srebrne medale igrzysk olimpijskich w cross-country. W tej kategorii ma również 10 medali mistrzostw świata, w tym jeden złoty. Z kolei w maratonach zdobyła cztery medale MŚ. Ostatni w 2018 roku, kiedy sięgnęła po brąz.
– Kończę karierę w bardzo dobrym punkcie, czuję, że wystarczy. Kolarstwo sprawia mi przyjemność, ale największą wtedy, kiedy jestem w dobrej dyspozycji, a żeby w takiej być, muszę poświęcić wszystko. A robię to od dobrych dwudziestu lat, więc nadszedł czas, żeby spróbować innego życia – mówiła Maja Włoszczowska w rozmowie z „Przeglądem Sportowym".