47 kilometrów przed metą pierwszego etapu Tour de France doszło do potężnej kraksy, w której ucierpiała bardzo liczna grupa kolarzy. Wypadek spowodowała osoba stojąca po prawej stronie szosy i trzymająca kartonowy baner z napisem "Allez Opi-Omi" (w j. niemieckim pieszczotliwe zwroty odnoszące się do dziadków). Transparent trzymany tak, aby uchwyciły go kamery motocykla, wystawał na wąską i tak drogę i doprowadził do kraksy Tony'ego Martina (Jumbo-Visma).
Niemiec uderzył o ziemię, co na wąskiej drodze spowodowała gigantyczną kraksę w peletonie i zakończyło wyścig Niemca Jashy Sütterlina (Team DSM). Wielu innych kolarzy zmuszonych było przejść dodatkowe badania u lekarza wyścigu lub w szpitalu.
- Mieliśmy wszystko pod kontrolą do momentu kraksy. Wyprowadziłem chłopaków na czoło grupy, ale potem poleciałem na ziemię po zderzeniu z tym banerem. To był ułamek sekundy, nagle prawie cały zespół leżał na asfalcie. Większość kibiców okazuje szacunek wyścigowi, w tym przypadku tego zabrakło. Dobrze, że Primozowi [Rogliciowi, liderowi Jumbo-Visma - przyp.red.] nic się nie stało, mam nadzieję, że obrażenia, jakie odniosłem ja i inni kolarze, nie są zbyt poważne – przekazał Tony Martin w komunikacie prasowym.
Kierujący z ramienia Amaury Sport Organisation (ASO) wyścigiem zapowiedzieli, że złożą pozew przeciwko osobie odpowiedzialnej za spowodowanie kraksy. Dyrektor wyścigu, Christian Prudhomme, potwierdził to w rozmowie z "Ouest France", a jego zastępca w rozmowie z "AFP".
Osoba z transparentem jak dotąd nie została zidentyfikowana, aczkolwiek żandarmeria w Landerneau wszczęła postępowanie w sprawie ewidentnego, celowego naruszenie obowiązku zachowania środków bezpieczeństwa lub ostrożności.
Więcej o kolarstwie przeczytasz na rowery.org.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!