Jakobsen wściekły po słowach rywala. Zakłamał obraz spotkania

Dylan Groenewegen i Fabio Jakobsen spotkali się po raz pierwszy od wypadku na Tour de Pologne, po którym życie tego drugiego było zagrożone. I obaj przedstawiają zupełnie inny obraz rozmowy, jaką przeprowadzili. Jakobsen twierdzi, że Groenewegen nie wyraził nawet chęci wzięcia na siebie odpowiedzialności za to, co zrobił.

To już 274 dni od wypadku Fabio Jakobsena na pierwszym etapie Tour de Pologne, gdy na finiszu w Katowicach został wepchnięty w bariery przez Dylana Groenewegena. Obaj zawodnicy wracają już do kolarstwa, ale echa zdarzenia nie milkną.

Zobacz wideo Straszny wypadek na Tour de Pologne. "Widziałem mnóstwo krwi na asfalcie"

Groenewegen mówił holenderskim mediom, że Jakobsenowi jest łatwiej z nim rozmawiać. Zakłamał obraz ich spotkania?

W końcówce kwietnia Dylan Groenewegen w rozmowie z portalem "Wielerflits" przyznał, że kontaktował się i spotkał z Fabio Jakobsenem. - Najpierw napisałem do jego ojca, że chciałbym porozmawiać i odpowiedź była pozytywna. Wysyłałem też stopniowo wiadomości do Fabio, choć najpierw nie odpowiadał. To było jednak zrozumiałe, a wkrótce obaj byliśmy na Tour Of Turkey i udało nam się spotkać przed wyścigiem w pokoju hotelowym - wskazał Holender

Groenewegen uważał, że spotkanie przebiegało w pozytywnej atmosferze. - Rozmowa w hotelu była miła dla nas obu. Choć to, o czym dyskutowaliśmy, pozostanie tajemnicą. Teraz liczyło się głównie to, żeby Fabio wrócił do jazdy, a to się udało i bardzo mnie to cieszy. Wydaje mi się, że jest mu też łatwiej rozmawiać ze mną. Jako sportowcy znów patrzymy tylko naprzód - opisywał kolarz. Minął tydzień od wypowiedzi Holendra, a do jego słów odniósł się Jakobsen, który zupełnie inaczej widzi to, jak przebiegało spotkanie zawodników. Ze zdań, które napisał wynika, że Groenewegen wręcz zakłamał to, jak ono wyglądało.

Jakobsen: Dylan nie przeprosił. Chciałbym się porozumieć, ale do tanga trzeba dwojga

"Zaskoczyły mnie komentarze Dylana dotyczące naszego spotkania. Było poświęcone znalezieniu porozumienia odnośnie wypadku podczas zeszłorocznego Tour de Pologne, a treść miała pozostać tajemnicą. Jestem rozczarowany, że zdecydował się mówić o nim publicznie" - napisał Holender w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych. 

"Nie przeprosił i nie wyraził chęci wzięcia odpowiedzialności za swój czyn. Chciałbym się z nim porozumieć, ale do tanga trzeba dwojga. Dalszym postępowaniem w tej sprawie zajmują się już moi prawnicy, więc z tego powodu nie będę mógł dłużej tego komentować" - dodał Jakobsen.

Jakobsen jest wdzięczny organizatorom TdP. "Po wypadku ze wszystkim pomogliśmy"

"Jakobsen podczas wirtualnej konferencji prasowej przed startem w Tour of Turkey mówił bez ogródek o tym, co było siedem miesięcy temu, gdy o mało nie stracił życia na linii mety w Katowicach, i co jest teraz, gdy wrócił, by w jakimś sensie uczyć się ścigania na nowo. Chudszy o pięć, sześć kilo, bo 'bez zębów wszystkiego nie pogryziesz', a jemu jeszcze brakuje dziesięciu. Dopiero za trzy, cztery miesiące szczęka będzie zagojona na tyle dobrze, że można będzie dokończyć wstawianie implantów. Szczęka została poskładana w całość dzięki temu, że część kości pobrano z miednicy, na twarzy Jakobsen miał 130 szwów. Nie boi się powiedzieć, że czuł się już byłym kolarzem" - pisali niedawno dziennikarze Sport.pl, Paweł Wilkowicz i Łukasz Jachimiak. Wtedy Groenewegen był jednak tematem tabu, a Jakobsen jeszcze z nim nie rozmawiał. 

Tak jak do Groenewegena, Jakobsen ani jego zespół, czy rodzina nie podchodzą na szczęście do organizatorów Tour de Pologne. - Oni są bardzo wdzięczni. Za szybką i świetną akcję medyczną. I nie tylko za to. Polska się w tej sytuacji zaprezentowała naprawdę fantastycznie. Po wypadku przyjechała rodzina Fabia, myśmy się nimi zajęli - zapewniliśmy hotele, tłumacza, wszystko, co trzeba. Nie zostawiliśmy ich samych. Oni są naprawdę bardzo, bardzo wdzięczni. Wypadki się zdarzają. A my po wypadku ze wszystkim pomogliśmy - mówił dla Sport.pl Czesław Lang

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.