Tragedią zakończyła się niedzielna rywalizacja kolarskich amatorów w wyścigu Ślężański Mnich. Jeden z uczestników poniósł śmierć na trasie. "Kolarze. Dzisiaj podczas wyścigu stał się tragiczny wypadek. Jeden z naszych kolegów odszedł do niebiańskiego peletonu, gdzie spotka wielkich mistrzów swojej ukochanej dyscypliny. Sytuacja jest bardzo poważna. Smutna, przykra i szokująca dla nas wszystkich. Łączymy się w bólu z rodziną, wysyłamy nasze najszczersze kondolencje" - napisano na profilu społecznościowym organizatora, gdzie poinformowano, że niedzielny etap oraz wszystkie dekoracje zostały odwołane.
Radio Wrocław informuje, że do tragedii doszło na trasie Sulistrowice-Oleszna, a portal naszosie.pl, że zmarłym kolarzem był Piotr Nowacki - członek drużyny masters Kameleon Team, który mieszkał w Pile i był znanym w środowisku trenerem, mechanikiem i pasjonatem kolarstwa.
- Nazwisko osobiście mi nic nie mówi, musiałbym spojrzeć w jego wyniki, ale to nie był ktoś, kto po raz pierwszy wsiadł na rower. Na razie nie wiemy, co się stało. Być może ktoś komuś zajechał drogę, trzeba wziąć pod uwagę to, że są to zawody sportowe i różne rzeczy mogą się wydarzyć. Na miejscu działają odpowiednie służby, w tym prokurator - powiedział w rozmowie z "WP SportoweFakty" Bartosz Huzarski, były zawodowy kolarz, który pomagał przy organizacji wyścigu.
Nieoficjalnie mówi się, że 49-latek uderzył w metalowy przepust. - To była prosta droga, nie było tam żadnych przeszkód, zakrętów. Pod względem technicznym jest bardzo łatwa, ale padał deszcz i było ślisko - dodał Huzarski.
A Monika Kaleta z biura prasowego dolnośląskiej policji poinformowała w Radiu Wrocław, że "wypadek został objęty śledztwem i będą badane wszystkie okoliczności - takie jak organizacja wyścigu, przygotowanie trasy oraz to, czy organizator powinien był dopuścić do startu przy tak niesprzyjającej aurze".