Wtorkowy wyścig Le Samyn w okolicach miasteczka Dour (Belgia) jest jednym z serii wiosennych klasyków. Kolarze rywalizowali na trasie o długości 205 kilometrów, gdzie zlokalizowanych było 20 odcinków brukowych. Jak podaje stacja "Eurosport", to właśnie na ostatnim z nich, mniej więcej cztery kilometry przed metą doszło do naruszenia kierownicy. Finalnie 26-letni Holender nie zajął dobrej pozycji na finiszu, a swoją uwagę skupił na czołówce peletonu.
- Czułem się mocny, ale nie mogłem włożyć w jazdę żadnej siły, bo moja kierownica pękła na tym długim odcinku bruku. Nic z tym nie mogłem zrobić. Dlatego powiedziałem, że wezmę na siebie prowadzenie, a Merlier powinien skupić się na sprincie. Zrobiłem, co mogłem, żeby utrudnić ewentualne ataki z grupy i jestem szczęśliwy, że Tim zdołał to wykończyć - powiedział po wyścigu mistrz Holandii.
Mathieu van der Poel na kilka kilometrów przed metą gonił uciekającego Łukasza Wiśniowskiego. Wraz z kilkoma kolarzami zespołu Deceuninck-Quick Step dogonił Polaka, jednak nie był w stanie zakończyć wyścigu, walcząc o zwycięstwo. Ostatecznie 26-latek ze stratą 16. sekund do lidera zajął 37. miejsce. Zwycięzcą został natomiast jego rodak i kolega z zespołu - Tim Merlier. Wiśniowski z kolei zakończył wyścig na 13. miejscu. Zdjęcia pękniętej kierownicy opublikowali belgijscy dziennikarze.