Peleton Giro d’Italia zmierzył z królewskim odcinkiem o długości nieco ponad 200 kilometrów. Kolarze wystartowali z Pinzolo. W pierwszej części etapu pokonali dwie górskie premie: Campo Carlo Magno (13,8 km; 6,3%) i Passo Castrin (8,8 km; 9,1%). 60 kilometrów rozpoczynała się decydująca sekwencja podjazdów: Passo dello Stelvio (24,7 km; 7,5%) i Torri di Fraele (8,7 km; 6,8%). Finisz zaplanowano 2 kilometry za szczytem ostatniej przełęczy.
Etap rozpoczął się od podjazdu Campo Carlo Magno. Wielu zawodników próbowało odjazdu, punkty na premii zgarnął Ruben Guerreiro (EF Pro Cycling), ale dopiero na zjeździe uformowała się 9-osobowa grupa: Fabio Felline (Astana Pro Team), Alessandro Tonelli (Bardiani-CSF-Faizane), Stephane Rossetto (Cofidis), Filippo Ganna, Ben Swift (Ineos Grenadiers), Daniel Navarro (Israel Start-Up Nation), Thomas de Gendt (Lotto Soudal), Dario Cataldo (Movistar Team) i Ben O’Connor (NTT Pro Cycling).
Kolarze EF Pro Cycling zorientowali się, że w ucieczce nie znalazł się Guerreiro i podkręcili tempo. Na następnej wspinaczce Passo Castrin Portugalczyk przeskoczył do czołówki. Za „królem gór” podążyli także: Matthew Holmes (Lotto Soudal), Antonio Pedrero, Sergio Samitier (Movistar Team), Louis Meintjes (NTT Pro Cycling) i Joe Dombrowski (UAE-Team Emirates).
Łatwiejszy odcinek do podnóża Stelvio prowadzili kolarze Team Sunweb, a przewaga oscylowała w granicach 3 minut. Wjazdowi na alpejskie przełęcze towarzyszyła dobra pogoda: niska temperatura, ale osłodzona promieniami słońca. 54 kilometry przed metą z ucieczki wyrwał się O’Connor. Pozostali harcownicy zostali szybko wchłonięci przez faworytów.
Pierwszy z grupą faworytów pożegnał się Domenico Pozzovivo (NTT Pro Cycling). Następnie odpadł lider João Almeida (Deceuninck-Quick-Step), z którym zostali przedstawiciele Bora-Hansgrohe: Rafał Majka i Patrick Konrad.
Na przyspieszenie zdecydowali się kolarze Ineos Grenadiers. 48 kilometrów przed metą, a 10 kilometrów przed szczytem, na czoło wyszedł Rohan Dennis. Za Australijczykiem pozostali jedynie Tao Geoghegan Hart i Jai Hindley. Przez chwilę grupie trzymał się także Wilco Kelderman, ale Holender postanowił jechać swoim rytmem.
Na szczycie Passo dello Stelvio pierwszy zameldował się Dennis, który prowadził za sobą Harta i Hindley’a. Ze stratą 46 sekund przełęcz przekroczył Kelderman, a następnie Pello Bilbao (Bahrain McLaren) i Jakob Fuglsang (Astana Pro Team), spóźnieni o 1:30. Nibali tracił 2:30, a grupa lidera wyścigu, w której jechali Majka, Konrad oraz Hermann Pernsteiner (Bahrain McLaren) przejechała ze startą 3:42.
Po zjeździe kryzys dopadł Keldermana, który zmarzł, pędząc w dół. Holender przez chwilę pedałował w zwolnionym tempie, co wobec pracy Dennisa oznaczało stratę kolejnej minuty. Wirtualnego lidera 10 kilometrów przed metą dopadła dwójka: Jakob Fuglsang i Pello Bilbao.
U podnóża finałowego podjazdu Torri di Fraele pracę zakończył Dennis. Hart próbował namówić Hindley’a do pracy, ale Australijczyk pozostawał nieugięty. Za plecami prowadzącej dwójki zbliżał się Bilbao, który urwał Fuglsanga.
Australijczyk i Brytyjczyk razem pokonali zatem końcową wspinaczkę. Na finałowych metrach, które prowadziły delikatnie pod górę, Hindley wyszedł z koła Harta i na mecie uniósł ręce w geście triumfu.
Trzecie miejsce zajął Hiszpan Bilbao, który stracił 46 sekund. Czwarty na metę dotarł Fuglsang ze stratą 1:25. Piąty do Laghi di Cancano dotarł Kelderman, który został nowym liderem wyścigu, ale stracił aż 2:17. Almeida przyjechał prawie 5 minut po zwycięzcy i stracił koszulkę lidera.
Rafał Majka (Bora-hansgrohe) nie miał dobrego dnia i kluczowe podjazdy przejechał w grupce tracącego czas lidera wyścigu. Polak kłopoty miał też na ostatniej wspinaczce i poniósł straty w klasyfikacji generalnej. Do mety dotarł 11. i spadł na 10. miejsce w klasyfikacji generalnej, definitywnie tracąc szansą na zajęcie miejsca na podium włoskiego wyścigu.
Więcej o kolarstwie przeczytasz na rowery.org.