Mający 185 km etap z Meribel do La Roche-sur-Foron był popisem kolarzy grupy Ineos Grenadiers. Kwiatkowski i Ekwadorczyk Carapaz przyjechali na metę z przewagą prawie dwóch minut nad czołowymi zawodnikami klasyfikacji generalnej.
Lider wyścigu Primoż Roglić finiszował jako czwarty ze stratą minuty i 53 sekund do zwycięzców etapu. Drugi w generalce Tadej Pogacar uzyskał ten sam czas i zajął piąte miejsce.
W walce o zwycięstwo w całym 107. Tour de France pierwszy z wymienionych Słoweńców ma wciąż 57 sekund przewagi nad swoim rodakiem. Kwiatkowski awansował z 37. na 28. miejsce, a Carapaz pozostał na miejscu 13.
Ale to nie ma znaczenia. Wobec słabości Egana Bernala - ubiegłoroczny zwycięzca został wycofany z wyścigu po 16. etapie - celem Ineos stało się zwycięstwo etapowe. Kwiatkowski i Carapaz wygrali podwójnie.
- Mam nadzieję, że nikt nie będzie marudził, że "Kwiato" i Carapaz wjechali na metę powolutku, że nie walczyli, że zostało ustalone, który z nich wygra - mówi w rozmowie ze Sport.pl Zenon Jaskuła. - Nie mogło być inaczej. Michał jest starszy, ma o wiele większe zasługi, jeździ w ekipie od kilku lat i wiele razy woził na kole liderów. Carapaz dopiero w tym roku dołączył do drużyny - tłumaczy trzeci kolarz Tour de France 1993.
Jaskuła mocno wierzył, że Kwiatkowski zrobi to, co zrobił. - Kariera jest krótka, trzeba chwytać szansę i "Kwiato" na pewno to wie. On musi kiedyś wygrać etap na Tour de France, bo jest świetnym kolarzem, a jeszcze tego zwycięstwa nie ma. Przemek Niemiec wygrał etap na Vuelcie, Maciej Bodnar wygrał właśnie na Tour de France, a taki Sylwek Szmyd przez lata był znakomitym pomocnikiem, ale kto go dziś pamięta? Założę się, że ludzie bardziej kojarzą tę dwójkę, która miała swoje chwile chwały - mówił w niedawnej rozmowie ze Sport.pl.
Kwiatkowski był bardzo bliski wygrania etapu Tour de France w lipcu 2017 roku, gdy zajął drugie miejsce w jeździe indywidualnej na czas. Stracił wtedy sekundę do Bodnara.
Jaskuła, trzy razy Rafał Majka, raz Bodnar i teraz pierwszy raz Kwiatkowski - oto pełna lista polskich zwycięzców etapów "Wielkiej Pętli". - Michał może w sobotę wygrać kolejny etap. To będzie górska czasówka, a on jest w tym bardzo mocny. Dodatkowo zyska teraz z 10-15 procent mocy dzięki temu, że zejdzie z niego presja. On już się spełnił, wygrał coś, o czym kolarz marzy od dziecka. I z luzem, że to ma, może to mieć jeszcze raz. Moim zdaniem w sobotę "Kwiato" będzie faworytem - podkreśla Jaskuła.
Poza etapem Tour de France Kwiatkowski na liście swoich sukcesów ma też m.in. tytuł mistrza świata, wygrane wyścigi Tirreno-Adriatico i Tour de Pologne, a także klasyki takie jak Mediolan-San Remo, Amstel Gold Race, E3 Harelbeke, Clasica San Sebastian i dwukrotnie Strade Bianche. - Lista jest imponująca. Brakuje tu jeszcze tylko medalu olimpijskiego. Nie mówię, że koniecznie złotego. Jakiegokolwiek medalu z igrzysk będę Michałowi życzył za rok w Tokio - kończy Jaskuła, czyli wicemistrz olimpijski z Seulu z 1988 roku z jazdy drużynowej na czas.