Na 6. etapie kolarskiego Tour de France najszybszy okazał się Alexey Lutsenko z Astany. Za jego plecami przyjechał peleton, w którym praktycznie nikt nie zamierzał atakować. Praktycznie, bo na atak na ostatnich metrach zdecydował się Julian Alaphilippe (Deceuninck - Quick Step), który w środę, z powodu kary za wzięcie bidonu w niedozwolonej strefie, stracił żółtą koszulkę lidera.
Natychmiast za Francuzem ruszył Michał Kwiatkowski (Ineos), który pracował na czele peletonu dla swojego lidera, Egana Bernala. Nagle zdecydował się zwolnić, przez co Alaphilippe zyskał kilka metrów przewagi, które zdecydował się szybko nadrobić Bauke Mollema (Trek-Segafredo), który po zakończeniu rywalizacji zdradził zaskakujące szczegóły przebiegu etapu.
Jak się okazuje, na ostatnich metrach Bernal nie wytrzymywał tempa narzuconego przez Kwiatkowskiego i nakazał mu nieco zwolnić. - Zdziwiłem się, że Bernal nie nadążał. Powiedział do Kwiatkowskiego na 200 metrów przed metą "spokojnie, spokojnie". Nie wiem, może nie czuł się dobrze, może nie chciał jechać tak szybko - zdradził Mollema w rozmowie z telewizją "NOS".
O ile w czwartek Alaphilippe ostatecznie zyskał tylko sekundę, o tyle kolejny raz Bernal nie chciał, aby Michał Kwiatkowski utrzymywał narzucone przez siebie tempo - podobnie było na 4. etapie, wygranym przez Primoża Roglicia. Na razie jest to jednak tylko pierwszy tydzień rywalizacji, a Kolumbijczyk dotychczas nie zanotował żadnych strat czasowych w klasyfikacji generalnej, w której znajduje się na bardzo dobrym, 5. miejscu.
Michał Kwiatkowski opowiedział o taktyce zespołu Ineos na czwartkowy etap. - Wiedzieliśmy, że na ostatnim podjeździe jest kiepska nawierzchnia, więc jechaliśmy tak, by uniknąć wszelkich kłopotów. Jazda za innymi ekipami na tym podjeździe kosztowałaby nas więcej sił, dlatego jechaliśmy na czele grupy, dyktując swoje tempo. Oszczędzaliśmy się, próbując przejechać etap bezpiecznie, co się udało - opowiedział Polak po zakończeniu etapu.
- Nie boimy się walczyć o zwycięstwo etapowe, także i dziś. Odjechała jednak tak mocna ucieczka, że wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo ich dogonić na trasie. Ja uważałem, że dojadą do mety - dodał Kwiatkowski, który miał rację, bo przed grupą liderów dojechało czterech z ośmiu kolarzy, którzy zabrali się do ucieczki zaraz po starcie rywalizacji.