Na trasie o długości 186 km znajdowały się cztery podjazdy, w tym dwie wielkie przełęcze Colmiane i Turini. Po wczorajszej ślizgawicy nad Niceę wróciła dobra pogoda, co zapowiadało znacznie bezpieczniejszy etap.
W ucieczce zawiązanej tuż po starcie zameldowali się Peter Sagan i Lukas Pöstleberger, (Bora-hansgrohe), Benoît Cosnefroy (AG2R-La Mondiale), Kasper Asgreen (Deceuninck-Quick Step), Toms Skujins (Trek-Segafredo), Anthony Perez (Cofidis), Michael Gogl (NTT Pro Cycling) oraz Matteo Trentin (CCC Team). Ten ostatni wygrał lotną premię w Bessans (16 km) i po defekcie wrócił do peletonu.
Czołówka u podnóża Col de la Colmiane (63 km – 122 km przed metą; 16,3 km; 6,3%, kat. 1) pojawiła się z przewagą 3 minut. Nikt na podjeździe nie szarpnął, tak samo kolarze potraktowali długi zjazd. Sytuacja na Col de Turini (99,5 km – 86,5 km przed metą; 14,9 km; 7,4%, kat. 1) była podobna, ale trudy etapu dały się już odczuć. Za peletonem m.in. został lider po pierwszym dniu Alexander Kristoff (UAE Team Emirates).
Uciekinierów wchłonięto na Col d'Èze (153 km – 33 km przed metą; 7,8 km; 6,1%, kat. 2). Wysokie tempo narzucili na tej premii górskiej kolarze Jumbo-Visma, wykonując selekcję do tyłu. W głównej grupie pozostało około 60 zawodników.
Zespól Jumbo-Visma nie oddawał prowadzenia, podprowadzając do ostatniej przeszkody na trasie, usytuowanej 9 km przed metą premii bonusowej Col des Quatre Chemins (5,4 km; 5,8%). Na podjeździe zaatakowali Julian Alaphilippe i Marc Hirschi. W peletonie upadł Tom Dumoulin (Jumbo-Visma), który zahaczył o koło Michała Kwiatkowskiego.
Skontrował Adam Yates. Anglik błyskawicznie dojechał do prowadzącej dwójki. Uciekinierzy zdobyli 15 sekund z przewagi, z którą rozpoczęli zjazd ku Promenadzie Anglików. Peleton tej straty nie był w stanie zniwelować. Czołówka bezpiecznie dojechała na finiszowe metry. Alaphilippe pierwszy ruszył na metę, nie dając się wyprzedzić naciskającemu go Hirschiemu. Za kreską Francuz utonął we własnych łzach.
Więcej o kolarstwie przeczytasz na rowery.org.