20-latek znokautował rywali w Tour de Pologne. Wzruszający gest na mecie. "Fabio cierpiał bardziej"

- Fabio cierpiał jeszcze bardziej ode mnie, przez co czułem dodatkową energię do ataku. Dzięki temu nie czułem się zmęczony, czułem, że mam jeszcze więcej siły - powiedział po zwycięstwie w 4. etapie Remco Evenepoel, kolarz Deceuninck - Quick Step. 20-letni Belg znokautował rywali, a na metę wjechał trzymając numer "75", z którym wyścig rozpoczął Fabio Jakobsen.

Remco Evenepoel w fenomenalnym stylu zwyciężył podczas 4. etapu Tour de Pologne, niemal zapewniając sobie zwycięstwo w całym wyścigu. 20-latek zaatakował w pojedynkę na ponad 50 kilometrów przed metą, przyjeżdżając na metę blisko 2 minuty przed Jakobem Fuglsangiem. Na linii mety wyjął z kieszeni numer "75" - ten, z którym wyścig rozpoczął Fabio Jakobsen, jego kolega z drużyny. Jakobsen nadal przebywa w szpitalu po tym, gdy poważnie ucierpiał w kraksie na ostatnich metrach 1. etapu. W wyniku tego zdarzenia walczył o życie. Ma złamane wszystkie kości twarzy, stracił wszystkie zęby.

Remco Evenepoel zdradził w rozmowie z dziennikarzami, że taki pomysł celebracji zwycięstwa był przez niego przygotowany już wcześniej. - Taki pomysł na celebrację zrodził się w mojej głowie wczoraj. Poprosiłem naszego oficera prasowego, aby dał mi numer Fabio. Kiedy trzymałem go w swoich rękach na linii mety, to było coś wyjątkowego dla mnie. Cierpiałem po swoim ataku, ale Fabio cierpiał jeszcze bardziej i przez to czułem dodatkową energią do ataku - przyznał 20-letni Belg.

Zobacz wideo Straszny wypadek na Tour de Pologne. "Widziałem mnóstwo krwi na asfalcie"

- Mieliśmy wiele trudnych nocy. Nikt z nas nie spał po wypadku Fabio. To był bardzo trudny moment dla nas wszystkich. Sądzę, że zespół dzięki temu stał się jeszcze silniejszy, dzięki temu, że trzymaliśmy się razem. Jednak informacje z ostatnich godzin dały nam wiele, więc zdecydowaliśmy się walczyć o wygraną. Uznałem, że to kluczowy moment do ataku, kiedy wszyscy cierpieli. Taki atak zakładał nasz plan, wszyscy mi zaufali - dodał po zakończeniu rywalizacji.

Belg wyczuł odpowiedni moment do ataku, gdy zauważył, że żaden z kolarzy nie chce ruszyć w pościg za kolejnymi atakami. - Na zjeździe wszyscy się atakowali, ale nikt nie chciał gonić. Wcześniej, na podjeździe, też było wiele ataków. Widziałem, że wszyscy cierpią, więc zdecydowałem się na atak. Mając numer Fabio na plecach, czułem, że mam dodatkową energię. W ogóle nie czułem się zmęczony - podkreślił Remco Evenepoel.

W niedzielę na kolarzy czeka ostatni etap Tour de Pologne z Zakopanego do Krakowa. Nie powinny zajść żadne istotne zmiany w klasyfikacji generalnej, w której Evenepoel ma minutę i 52 sekundy przewagi nad Jakobem Fuglsangiem. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.