W środę na mecie pierwszego etapu Tour De Pologne Dylan Groenewegen spowodował groźny wypadek, w którym ucierpiał Fabio Jakobsen. Holender chciał zablokować wyprzedzającego go z prawej strony Fabio. Zajechał mu jednak drogę i zepchnął na prawą stronę, przez co jego rodak wpadł na barierki i doznał bardzo ciężkich obrażeń - akcja ratunkowa na miejscu trwała kilkadziesiąt minut, a ranne zostały również inne osoby.
W nocy ze środy na czwartek Jakobsen przeszedł skomplikowaną pięciogodzinną operację.
Jak poinformowało radio wyścigu Jakobsen w piątek po południu został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Jego stan określany jest jako dobry.
O zdrowiu Jakobsena wypowiedział się wcześniej Patrick Lefevere, dyrektor grupy Deceuninck Quick-Step. - Fabio ma wybite wszystkie zęby, Przed nim bardzo długa droga, aby wrócił w ogóle do normalnego życia. Rehabilitacja będzie ciągnęła się miesiącami - ocenił w rozmowie z dziennikarzem portalu WP SportoweFakty, Markiem Bobakowskim.
Działacz podtrzymuje także opinię dotyczącą winy Groenewegena. - Trzymam się nadal tego, co napisałem na Twitterze zaraz po wypadku: to było celowe działanie Groenewegena. To nie był przypadek. Na razie złożyłem zawiadomienie na polskiej policji. Użyliśmy zarzutu umyślnego napadu i pobicia. Będziemy dochodzić swoich praw przed sądem - zapewnił.
Lefevere zdradził, że już rok wcześniej protestował w sprawie finiszu pierwszego etapu Tour de Pologne, który nazwał "cholernie niebezpiecznym". - Zreagowałem, zaprotestowałem. W 2019 roku, czyli przed rokiem, wysłałem pismo do polskich organizatorów. Wyraźnie tam napisałem, że finisz jest zbyt niebezpieczny. Nie dostałem odpowiedzi - powiedział.
Przeczytaj także: