- Na początku Jakobsen nie rzucał się w oczy jako najbardziej poszkodowany, bo na mecie leżało pięciu czy sześciu zawodników, nie wiadomo było do kogo podejść. Ale szybko koło Holendra pojawiła się kałuża krwi, stracił jej bardzo dużo. Był zresztą sczepiony z sędzią, w którego uderzył. Ratownicy bali się ich rozdzielać, żeby czegoś nie uszkodzić. Najpierw rannych trzeba było ustabilizować – opowiada Sport.pl jeden ze świadków wypadku i akcji ratunkowej, który prosił o zachowanie anonimowości.
- Jakobsen ma bardzo poważne obrażenia twarzoczaszki. Straszne. Sędzia też mocno ucierpiał, ale on nie krwawił, był przytomny i został szybko odwieziony do szpitala. Jakobsen dostał od razu mocne leki, pocieszające było, że mógł ruszać rękami i nogami, więc nie było obawy, że ma przerwany rdzeń lub jest sparaliżowany. Były natomiast problemy z zaintubowaniem go, tak duże były obrażenia twarzy. On wpadł w barierki i asfalt z olbrzymią prędkością. Na tym finiszu było lekko z górki, pełna prędkość. Całe szczęście, że organizatorzy wcześniej odsunęli z tamtych rejonów inne osoby. Poproszono je, żeby się cofnęły. Został tylko ten nieszczęsny sędzia – relacjonuje świadek.
Do wypadku doszło na 1. etapie Tour de Pologne. Na finiszu w Katowicach walczący o zwycięstwo Dylan Groenewegen z Jumbo-Visma zablokował drogę Jakobsenowi, wystawiając łokieć i spychając go w kierunku barierek. Jakobsen przeleciał przez barierki, uderzając w słup reklamowy i stojącego na wysokości mety sędziego. Groenewegen został zdyskwalifikowany, jego ekipa przeprosiła za to, co się stało i zapowiedziała, że musi przeprowadzić wewnętrzne wyjaśnienia tej sytuacji, dopiero po nich wyda kolejne komunikaty.
Dyrektor Deceuninck Quick-Step, Patrick Lefevere, w pierwszej reakcji na wypadek zapowiedział, że pozwie winowajcę do sądu, bo to, co zrobił Groenewegen to przestępstwo. Jakobsen po kilkudziesięciominutowej akcji ratunkowej został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Trafił w ciężkim stanie do szpitala w Sosnowcu.
Na szczęście z Sosnowca płyną powoli dobre wiadomości. Zastępca dyrektora szpitala w "Sportowym Wieczorze" przekazał, że stan pacjenta jest ustabilizowany, ale kluczowe będą następne godziny, by ocenić stan neurologiczny. - Środki, które ma podane, nie pozwalają na razie na pełną ocenę stopnia uszkodzenia. Myślę, że w godzinach porannych będziemy mogli udzielić pełnej informacji - powiedział TVP Sport Paweł Gruenpeter, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 w Sosnowcu.
Gruenpeter dodał, że na pewno kolarza czeka jeszcze operacja, a może nawet operacje. - Kolarz ma obrażenia wielonarządowe głowy oraz klatki piersiowej. Będzie hospitalizowany na oddziale intensywnej terapii i będzie poddany zabiegom twarzoczaszki. Potrzebna będzie interwencja specjalistów od chirurgii szczękowej i plastycznej. Czas operacji będzie zależał od stanu zdrowia pacjenta - przyznał.
Przeczytaj też: