Tegoroczne Strade Bianche było szczególnie trudne z dwóch względów. Tradycyjnie na trasie znajdowały się szutrowe odcinki, z których jednak latem unosiło się znacznie więcej pyłu niż wczesną wiosną, gdy tradycyjnie jest rozgrywany włoski wyścig. Dodatkową trudnością był upał - w sobotę temperatura w Sienie, gdzie znajdowały się start i meta wyścigu, wynosiła nawet 38 st. C.
Michał Kwiatkowski, dwukrotny zwycięzca włoskiego klasyku, który powraca do poważnego ścigania po nieudanej drugiej połowie ubiegłego sezonu i przerwie spowodowanej pandemią, długo walczył z najlepszymi. Upał jednak i mu wdał się we znaki - odpadł z czołowej grupy na niespełna 50 kilometrów przed metą, gdy w pierwszej grupie pozostało już mniej niż 10 kolarzy. Jeszcze wcześniej z grupy odpadł Julian Alaphilippe, który w ubiegłym roku wygrał Strade Bianche.
Najlepszy okazał się Wout van Aert, który dwukrotnie w ostatnich latach był trzeci, a tym razem nie dał szans swoim rywalom. Zaatakował na kilkanaście kilometrów przed metą, a żaden z jego konkurentów nie był w stanie utrzymać tempa narzuconego przez Belga. Na mecie o pół minuty wyprzedził Włocha Davide Formolo i Niemca Maximaliana Schachmanna. Kwiatkowski dojechał ostatecznie na 12. miejscu, tracąc ponad 10 minut do Van Aerta.