Szalony miliarder wysyłał Izrael na Księżyc, ściągał Madonnę i Messiego. Chce przechwycić wielkiego mistrza

Chris Froome, król Tour de France, odejdzie z Ineos jeszcze przed startem tegorocznej Wielkiej Pętli? Największa potęga peletonu nie chce mu już dać pozycji lidera, ani nowego kontraktu. Dlatego Froome ma wybrać nową ziemię obiecaną kolarstwa: Israel Start-Up Nation.

Nie ma dziś w peletonie kolarza, który zna się na wygrywaniu Tour de France lepiej. Chris Froome robił to cztery razy, i pewnie mógł zrobić piąty raz, gdyby w 2012 nie był tylko pomocnikiem lidera, Bradleya Wigginsa, ale mógł jechać tak, jak mu pozwalała forma. Niestety dla Froome’a nie ma też w peletonie grupy, która miałaby w składzie więcej zwycięzców Tour de France niż Ineos.

Zobacz wideo Rozmowa Michała Gąsiorowskiego z Michałem Gołasiem - kolarzem grupy INEOS

Na liście płac są tam Froome, Geraint Thomas, zwycięzca TdF z 2018, oraz najmłodszy z nich Egan Bernal, triumfator sprzed roku. I każdy z nich chciałby być tym, na którego zespół będzie pracować, gdy Wielka Pętla ruszy 29 sierpnia z Nicei, opóźniona z powodu koronawirusa o ponad dwa miesiące. A Froome od strasznego wypadku na trasie ubiegłorocznego Criterium du Dauphine (uderzył w ścianę domu stojącego przy trasie jazdy na czas) nie miał okazji udowodnić, że udał mu się powrót do formy.

Dlatego to, co jeszcze niedawno wydawało się plotką, teraz nabiera bardzo realnych kształtów: "The Times" pisze, że Ineos nie proponuje Froome’owi przedłużenia wygasającego w tym roku kontraktu, nie może mu też zagwarantować pozycji lidera grupy w Tourze i nie jest wykluczone, że Froome jeszcze przed wyścigiem przeniesie się do Israel Start-Up Nation, gdzie dyktowałby warunki i mógłby jeszcze przez trzy lata utrzymać poziom zarobków, na jaki zapracował w Ineos (grupa nazywała się Sky, zanim jej nie wykupił petrochemiczny koncern), czyli ok. 5 mln funtów rocznie.

Na wizytówce ma napisane: samozwańczy ambasador Izraela. Przechwyci też Van Avermaeta z CCC?

Izraelska grupa powstała w 2014 roku, czyli ma mniej lat niż Froome zwycięstw w wielkich tourach (wygrał 4 TdF, dwie Vuelty i jedno Giro). Ale rozwija się w imponującym tempie. Za Israel Start-Up Nation stoi szef, który nie tylko jest bardzo bogaty, ale też uwielbia popisywać się swoimi możliwościami. Na wizytówce ma napisane: "Samozwańczy ambasador Izraela". To on stał za wysyłaniem pierwszego izraelskiego statku kosmicznego na księżyc, za sprowadzeniem Madonny na scenę konkursu Eurowizji w Tel Awiwie, a Leo Messiego - na mecz towarzyski w tym samym mieście.

Sylvan Adams to Izraelczyk z Quebecu, dziedzic fortuny ojca – jednego z największych kanadyjskich deweloperów. Ojciec był emigrantem z Rumunii, ocalałym z Holokaustu. Sylvan z kolei opuścił Kanadę i w 2015 przeniósł się do Izraela. Jest mocno zaangażowany w sport, finansuje m.in. szkolenie przyszłych izraelskich olimpijczyków.

Ale w zdobywaniu przyjaciół dla Izraela – tak swoją działalność nazywa – poprzez sport, najmocniej postawił na kolarstwo. Jest kolarzem amatorem, z sukcesami na torze. Sprowadził do Izreala Giro d’Italia. Gdy szefowie tego wyścigu pierwszy raz usłyszeli propozycję, by wyścig ruszył z Jerozolimy, zaśmiali się Adamsowi w twarz. Ale on nie odpuścił, zabrał ich do Izraela i pokazał możliwości. Giro nigdy nie zaczynało się w takiej egzotyce. Ale Adams postawił na swoim: w 2018 kolarze, w tym Chris Froome, ruszyli z Jerozolimy do Hajfy, Tel Awiwu i Ejlatu. A zawodowa grupa kolarska, którą Adams rozwija, zadebiutowała w World Tourze rok temu. Jeździ w niej już m.in. Niemiec Andre Greipel, sprinter o najpotężniej umięśnionych nogach w peletonie. I jeśli wierzyć informacjom belgijskiej prasy, Adams chciałby sprowadzić nie tylko Froome’a, ale też mistrza olimpijskiego Grega van Avermaeta, najmocniejszego kolarza grupy CCC, mocno sponiewieranej przez kryzys i kłopoty finansowe głównego sponsora.

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.